monika74 pisze:na transyzje nie ma szans

u nas jest to niewykonalne robi to klinika oddalona o 130 km (i to z duzymi problemami)
Moniko, ale to nie są jakieś niesamowite czynności.
Mi też w jednej z toruńskich klinik tłumaczono, że do tego potrzebne sa trzy osoby, znieczulenie dawcy i biorcy, pobieranie z żyły jarzmowej, woreczki do przechowania krwi i tym podobne `cuda na kiju`.
Zadzwoniłam gdzie indziej, usłyszałam `pani, przyjeżdża, pani Agnieszko, tylko, czy ma pani dawcę?`
A potem, bez znieczulenia kogokolwiek, bez trzeciej osoby, woreczków, wet utoczył Novej ok. 7ml krwi do strzykawki i podał bezpośrednio do żyły choremu Luciusowi. I jak mi teraz ktoś tłumaczy, czego to nie potrzeba do przetoczenia krwi to mnie szlag trafia.