Bo kochana Babajaga obdarowała moje futrzaki hurtową ilością kartoników Bozity, które podobno nie smakują GuFelkom. Pom Frędzle rzuciły się na nie od razu i nawet Pompon usiłował mi wyrwać z ręki miseczkę kiedy nakładałam do niej smakołyk

Jeszcze raz dzięku Babajago. No i potem byłyśmy na piwie, a potem odprowadziłyśmy z Zuzia babajagę do domu, gdzie wypiłyśmy jeszcze po kieliszeczku booossskiej wiśnióweczki (ale ten Robert jest zdolniacha!)

Babajaga okazała sie byc mordercą i chciała mnie jeszcze napoić orzechówką zdaje się

No, to juz bym o własnych siłach do domu nie doszła!

Straszne dziecko tak dało popalić Felusiowi, że będzie chyba lizał głębokie rany w psychice przez najbliższy tydzień. Kotek był noszony, głaskany i przytulany, że mu oczęta wychodziły

Guzik frajer nie jest i raczej starał sie ewakuować jak mu Zuzia się na horyzoncie pojawiła, ale przed strasznym dzieckiem nie ma ucieczki, więc Guziczek również został capnięty, wyprzytulany i wygłaskany prawie do kości. Kotki wykazały sie dużą cierpliwością do mojego dziecka, ale tak sobie myślę, że nas już babajaga pewnie więcej nie zaprosi...
