» Wto cze 23, 2009 17:12
W koncu jestem znowu podlaczona do internetu. Dostalam z pracy pieniazki na wczasy pod grusza i to wystarczylo na uregulowanie rachunku.
Chyba nie mam zbyt optymistycznych wiesci.
W ostatnich dniach Koki jest slabszy. Powrocily dusznosci, wymioty, biegunka. Pomyslalam, ze to juz nasze ostatnie dni. Jakism swiatelkiem w tunelu byla mysl o podaniu epo, ktore poprawilo by mu jakosc zycia bo niestety nie zlikwidowalo by przyczyn choroby.
Po kolejnych wizytach u weta, podawaniu lekow, stan Kokiego troche sie ustabilizowal. Znowu na jakis czas, znowu na czas bardzo wykradziony od losu...
Przez te wszystkie perypetie ostatnich dni, zostalam oddelegowana z pracy na przymusowy urlop. I tak mialam isc na urlop ale zostal on przyspieszony bo emocjonalnie zupelnie sobie nie radze w pracy.
Teraz wiem co czula Anka mowic, ze nie radzi sobie ze smiercia, z tym uczuciem beznadziejnosci, ze nic wiecej zrobic nie mozna.Praca bardzo mnie wypala emocjonalnie a zarazem nie wyobrazam sobie innej pracy i pozostawienia moich kotow.
Zawsze myslalam, ze jestem tak silna a okazalo sie, ze nadmiar bolu, nadmiar nieszczescia, cierpienia, ktore widze w oczach zwierzat rowniez i dla mnie jest nie do zniesienia.
Do pracy wracam w polowie lipca. Chcialabym odpoczac, nabrac sily, nabrac wewnetrznego hartu ducha aby moc znowu pomagac zwierzetom.
Musze troche odciac sie od telefonow o kazdej porze dnia i nocy od karmicielek, ktore ciagle potrzebuja jakiejs pomocy. Nabrac dystansu i nauczyc sie asertywnosci. Sama nie zbawie swiata, moge pomoc niewielu ale jesli nie zadbam o siebie to wypale sie do konca i nie pomoge juz nikomu. A tego bym nie chciala. Nie wyobrazam sobie nie pracowac w schronisku i nie pomagac tym najbardziej potrzebujacym.
Kudlaty zaproponowal mi urlop. Urlop sponsorowany przez nigo. Czuje sie z tym fatalnie, nie potrafie brac. Poza tym jak moglabym odpoczywac wiedzac, ze byc moze u Kokusia pogorszy sie choroba?
Nie wiem co zrobie, nie wiem co postanowie.
O Kokiego bede walczyc dalej, dopoki wystarczy sil, dopoki on nie bedzie cierpial bo tego juz nie zniose.
Tak w wielkim skrocie napisalam jaki jest stan mojej duszy. Do konca otworzyc sie nie potrafie, jest jeszcze pare tematow, ktore wplynely na moje samopoczucie w ostatnich dniach. Choroba Agatki Ankowej, smierc Psotusia Erin, Jerzyczka u Asi, odejscie Kociego Taty i wiele wiele innych.
W tym wszystkim wielkim wsparciem jest dla mnie Anka, Ania36, mumka27, moi przyjaciele z poza forum oraz niesamowicie opytmistyczne telefony od Aleksandry59. Dziekuje!