mnie tez zatkalo... nie wiem, co pisac... Domek na pewno nie ponosi za to winy, bo starali sie i pokochali Migusie. Moze to tylko byly jakies przejsciowe klopoty... Na pewno jest przykro i wam, ze tak wyszlo i p.Kasi i jej rodzinie... Przeciz zdazyli ja pokochac, t musiala byc najtrudniejsza decyzja do podjecia. Moze to bylo przejsciowe, moze faktycznie zatesknila za Gasparem, za Korciaczkami i ich domem... Mozliwosci jest wiele. Ale cos mi sie wydaje, drogie Korciaczki, ze chyba jednak ona chce zostac z wami. Nie wykluczam opcji, ze w nowym domku bedzie wszystko ok, jednak... Nie chce krakac zlosliwie, ale przeszlo mi rzez mysl, ze ona moze tak jak Majeczka od Justyny czuje, ze tu jest jej miejsce. A wszystko tak piekniesie zapowiadalo... Albo moze to stres zwiazany z przeprowadzka wyszedl dopiero teraz?... mam teraz w glowie milion pytan i zero odpowiedzi... Mam nadzieje, ze mimo wszystko uczucia p.Kasi do Migusi sie nie zmienily, ze bedzie czesto milo ja wspominala mimo wpadek i cieplo myslala o niej. A jesli to znak, ze ona i Gaspar maja zostac u was? Jesli takie jest ich przeznaczenie? Sama nie wiem, co mam o tym myslec...

Doslownie mnie zamurowalo! Wierzcie mi lub nie, siedze teraz przed monitorem w totalnym szoku, nie wiem, co myslec, co robic, co pisac... To przykre

Choc oczywiscie druga strona medalu wspaniala. Ja rowniez dolaczam sie do podziekowan, ze nie wyrzuciliscie kici na bruk, tylko uczciwie oddaliscie do DT.

Z pewnoscia Migu jest wam za to wdzieczna bardzo. Byc moze iny kot jest przeznaczony tym ludziom...Wszystko wydaje sie bez sensu... Ucalujcie Migu i Gaspa ode mnie i wymiziajcie. Myslami jestem z Wami, Korciaczki, z p.Kasia i kociakami. A na razie mykam z tad, musze sobie to jakos w glowie poukladac
