ASK@ pisze:Mój ukochany Tigerek (juz za TM) lubił drinki z sokiem pomarańczowym. Kiedys rano usłyszałam glamanie i skrobanie. Jak spojrzałam kocurek siedział na stole i wkładał łapke do szklanki. Pomajtał nia na dnie i dokładnie wylizał, nawet między pazurkami. Nie miaukał Góralu... ale pospał sobie trochę. Krok tez miał równy.Ze stołu zeskoczył jak kozica.
Od tamtej pory nigdy nie zostawiałam szklanek-wychowanie w trzeźwości było.
Prawdziwy twardziel

U mnie w rabowaniu żywności udział biorą Maniek i Kastor, ostatnio dołącza Bodzio, jak na wstrętnego rezydenta przystało.

Przy czym Kastor stosuje niewinne minki i zdziwione spojrzenia, a Maniek zuchwałe napady, lub działalność niewidzialnej łapki (to znaczy patrząc mi głęboko w oczy łapką wyciągniętą zza ucha próbuje wyhaczyć to, co mam na talerzu

Bodzio wskakuje na stół i wsadza łepetynę do talerza z miną: Co tam masz? Pokaż!
Największym hitem, jak do tej pory, była akcja "gołąbek".
Wchodzę ja sobie do kuchni i staję jak wryta.
Maniek stoi na płycie kuchennej wśród płomieni. Właśnie wyciągnął pazurem z gotującego się gara gołąbka. Wywlekł go na płytę, rozwinął z kapusty - bo przecież nie jest zającem, żeby kapuchę wcinać - i pazurkiem odcinał sobie kawałki farszu i pałaszował z zapałem.
