Kurcze ale spadliśmy.Wątku odnależć nie mogłam.Żywej duszy u nas tak długo nie było?Dopiero wróciłam Dziewczyny.Musze coś zjeść, bo kiepsko u mnie ostatnio z jedzeniem.Raz że nerwy a drugie ze chora kurcze jestem.No nie ma jak wyleżec. Nie ma kiedy i jeszcze ta pogoda paskudna. Normalna jesienna pogoda. Wiatrzysko, ulewy. Myślałam ze kociaki trochę słonca latem złapią a tu guzik.Nie wiem czy Rybacy popłyną w poniedziałek, jak będzie tak strasznie wiało.Kicia co ma być sterylizowana w poniedziałek przyszła dziś z brzuszkiem...To znaczy jest dobrze, bo ma go nadal przy sobie. Prosiłam żeby juz do jutra wytrzymała.Bardzo prosiłam.Z Grażynka jest żle. Nic dzis nie zjadła.Prawie cały czas śpi, zwinięta w kłębuszek.No dobrze że choć ma troche ciepła i spokoju.Jest wysoko więc nikt jej tam nie zagląda i nie niepokoi.Nie było dzis Starego Murzynka. Jutro muszę przejrzec budki Perełki i Tuptusia.Murzynek tam czasem spał ,a ja mam jakieś dziwne przeczucie. To juz drugi dzień. Wczoraj to padało, ale dziś gdyby wszystko było dobrze to powinien przyjść. No tak myśle.Martwie się tymi działkami jak cholera i codzień proszę Boga żeby nam tego nie robił.Maluszki od czarnej kotki znów mają kłopoty z oczkami. Ona jest kiepska. Taka wątła. Futerko ma nieciekawe a karmie naprawde dobrze. Kurcze takie dobre rzeczy dostaje, więc nie rozumiem.Lucynka dostaje mniej i czasem troszkę gorzej a wygląda zdrowo i dzieciaki też.Moze ta ciaża ja tak dobiła i to ze ona taka mała drobna, pewnie młodziutka i pięć kotów na raz?Dziewczyny ja muszę lecieć. Zjem i lecę do roboty do kociaków.Pozdrawiam Wszystkich Bardzo Serdecznie
