Rys mi sie chyba przeziebil. Mowilam: "Nie wypuszczaj kota na balkon, po pierwsze nie ma jeszcze siatki, po drugie zimno jak diabli, i to glupie kocie dziecko jeszcze"
No i chyba sie przeziebil. Nie bylo porannej polki-galopki po mieszkaniu, nie wyzera psu z miski, spi w moim swetrze. No i rano mial taki odruch...hmmm....jak przy zatkanym nosie, wciagal ciezko powietrze i gwaltownie.
Co robic, dac mu sie wygrzac i sam dojdzie do siebie czy leczyc?
Pomocy