Już jesteśmy w domu.
Albo dopiero. Z mojej winy
Jak mnie Rumcjas mnie zobaczył wchodzącą do kociarni, to aż podskoczył z radości. Pokrzykiwał i kręcił ósemki w kuwecie (siedział w klatce).
Widać, że bardzo tęsknił i źle mu było w klatce.
Zabrałam go jeszcze na konsultacje, gdzie Rumcajs na zmianę przytulał się do mnie i do naszego niezawodnego Nadwornego. Chyba mu dziękował za udany zabieg.
Kanał słuchowy Rumcajsa był niemal zniszczony przez ropień, który od wielu lat trawił mu łepek. Jedna wielka ropna miazga.
Teraz najważniejsze żeby to się wszystko dobrze goiło.
Strasznie Wam dziękuję za kciuki!