Bonifacuś jest już u mnie - a ściśle pietro niżej u rodziców w swoim tymczasowym pokoiku z kanapą i widokiem na ogród. Jest przekochany!

Śliczny, duży puchaty. A do tego przemiły - przytula się, ociera, mruczy, gimnastykuje paluszki - słodziak. Karola bedzie miała z niego pociechę! Tylko....jest potwornie sfilcowany. Nikt go nie czesał od niepamietnych czasów i czuć pod spodem mase zbitej siersci. Siedziałam juz przy nim z grzebieniem, kryza rozczesana, spod pachwin wyciełam mu wieelkie dredy, niestety pewnie i to co uda mi się wyczesać na grzebiecie częściowo będę musiała obciąć..Bonifacy nie robi problemów przy czesaniu , przewraca się na plecki, pokazuje brzuszek i cały czas chodza mu paluszki ale robie przerwy bo to nie jest przyjemne dla niego - niekiedyu musze go po prostu pociagnąć za kłaczki wyciągająć martwe włosy :cr y:
Wezmę może kogoś do pomocy, bo Bonifacy się kręci i boje się aby go nie zaciąć. Postaram się go rozczesać na ile mi się uda aby Karola nie musiała się z tym meczyć. Najwazniejsze że jest już w ciepłym pokoju, ma pełna miskę , jest głaskany na prawo i lewo i futerko dochodzi do ładu.