Dziś rano, idąc do pracy spotkałam Koksika. Zawolałam go, przybiegł, zaczął się o mnie ocierać i przytulać. Chudy bardzo, brudny i ze sporym ubytkiem futra na ogonie (może złapał go pies i obdarł mu skórę?). Dałam mu puszkowego (akurat wiozlam jedzenie dla mojego pracowego), jadł łapczywie
Mój pracowy PanKot zniknął jakis czas temu, pojawil sie po ok. 10 dniach. Chudy, że ledwo go poznałam i utykający na tylną łapę. Nie da się do niego podejśc zbyt blisko, ale udało mi sie zobaczyć spuchnięte poduszeczki palców tylnej lewej łapy. Same palce też mocno pokiereszowane. Teraz jest juz lepiej, ale kocurek nadal kuleje. Podejrzewam, że musiał go potrącić chyba samochód. Biedny PanKot, on już mocno w latach (musi mieć coś ok. 10 lat), ale chyba najgorsze już za nim.