Fakt, że piszę, oznacza chyba, że żyję
Zgadza się, żyję... Jestem co prawda na najlepszej drodze do uduszenia się od własnego kaszlu, ale bronię się dzielnie, muszę przetrwać, kto wychowywałby moje dziatki

...
Po pracy podjęłam nawet kolejną heroiczną próbę znalezienia dla siebie sandałków - niestety, znów bezskutecznie

Byłam przez chwilę bliska kupienia czarnych prawie-szpilek: ślicznych, owszem, ale weź tu uchodź w szpilkach na co dzień, nie wspominając już o tym, jak szybko dezelują się fleki

Z przykrością spasowałam, nie byłam do tego stopnia próżna. Widać nie jest ze mnie aż taka femme fatale, jak mnie (niektórzy) widzą
Poza tym ja nie chcę czarnych, chcę brązowe...
Warszawianki, macie może zielone pojęcie, gdzie kupić fajne nieczarne sandałki na średnim obcasie...? Trudno mi opisać, jakie by mi się mogły spodobać: te z Was, które znają mnie osobiście i wiedzą, jak się ubieram, mają nieco ułatwione zadanie

... Obcas tak gdzieś do 5-6 cm (kurdupel jestem

), nieszpilka, ale i niegruby, niespecjalnie zabudowane (ale coś więcej niż paseczki), bez żadnych 'upiększaczy' typu klamerki, guziczki itp.... Niewyzywające, bez szpiczastego noska, w miarę neutralne kolorystycznie i ozdóbkowo, pasujące i do gładkich i do kwiaciastych ubrań... Amen

Aha. Wydać mogę na nie góra dwie stówy z małym haczykiem, bardzo chętnie mniej
Kurka wodna, nie mam czasu na poszukiwania

, a na byle co szkoda mi kasy... Mogłabym kupić pierwsze lepsze w Ambrze, albo nawet jakieś balerinki na cieniusieńkiej podeszwie - ale szkoda mi pieniędzy na coś, co rozwali się po kilku(-nastu) założeniach, spraktykowałam to już kilkakrotnie
Any ideas...?
Naprawdę powinnam zacząć pisać bloga

Jak nie o jakichś szemranych typach i o fioletowych majtkach, to dla odmiany o butach

... Ale przypuszczam, że mojego wątku nie czyta żaden facet (jeśli czyta, jest najuprzejmiej proszony o ujawnienie się

), a my baby lubimy szemranych typów
(chociaż po sobie na przykład w życiu bym się tego nie spodziewała
niestety, fakty z niedalekiej przeszłości mówią same za siebie
), ładne majtki i ładne buty, nieprawdaż

?
Prawdę mówiąc, było mi dziś wieczorem strasznie smutno. Długo by pisać dlaczego, a jeśliby pisać, to byłoby na to zdecydowanie lepsze miejsce na Depce - ale nie będę pisać... Boję się ludzi - i tyle

Po tym, co już zdążyło się w moim życiu zdarzyć, począwszy od samego dzieciństwa aż po ostatni rok, począwszy od tego, jakich mam rodziców... Boję się. Nie ufam. Kobietom nie ufam chyba jeszcze bardziej niż mężczyznom, chociaż po ostatniej nauczce przekonałam się, że mężczyznom też niespecjalnie warto... Nie umiem żyć beztrosko, nie bywam na imprezach, nieprędko pójdę z kimkolwiek na randkę, ba, nawet wszystkie święta spędzam sama samiuteńka z Draniami... Jak to cudownie, że je mam. Jak to cudownie, że mogę kogoś tak kochać i dostawać w zamian czyjąś bezinteresowną (no, powiedzmy

) miłość, wierność, zaufanie... Padnięta przechodzę przez próg, zdejmuję buty, odkładam torebkę... I zaczynam je wszystkie głaskać, całować w czółka, brać na ręce...
Wiecie, bo to wcale nie tak. Ja kiedyś bardzo chciałam mieć własną rodzinę: Mężczyznę, córeczkę albo nawet dwie... Mieliśmy już nawet wybrane imiona, miała być Tamara Zuzanna - bo to miała być dziewczynka, tylko i wyłącznie dziewczynka, bezapelacyjnie

Były srebrne pierścionki, były obrączki, był w planach bieszczadzki niby-ślub w krótkiej białej sukience, w wianku z rumianków i na bosaka...
"Wizerunki to owoc utraty", jak pisał chyba Blake (a może nie Blake, tylko Morrison sam z siebie

...?)... Starej pannie z dziewiątką kotów zostały już tylko wizerunki, sny i wspomnienia
Nie mówcie mi, że jestem młoda i jeszcze wszystko przede mną. Ja żyję życiem przełamanym na pół, bez żadnej wiary, z połową tego głupiego serca... Niczego nie da się odwrócić, cofnąć się w czasie i odegrać tylu epizodów zupełnie inaczej... Nie da się. Zostały tylko cudowne wspomnienia, tęsknota za już-niemożliwym i sny o układaniu gałązek na grobie...
Przepraszam, że piszę to tu. Po aferach z kretami przestałam czuć się bezpiecznie na Depce - wolę z góry założyć, że moje pisanie może przeczytać KAŻDY. I piszę też chyba tylko po to, żeby chociaż na chwilę uwolnić się od tych wszystkich myśli... Bo przecież nikt mi nie pomoże. Na połamane w drobiazgi życie nikt jeszcze nie wynalazł lekarstwa
