Witaj Miki z Wrocławia
mozna też podjechać na ulicę Więckowskiego do dr Marszałek, ona też robi badania krwi, jest kompetenta, zna też już trochę Mikiego, w razie czego poleci kogoś gdyby nie miała możliwości wykonania któregoś z badań
Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
MikizWrocławia pisze:Akurat Wam się powinien szczególnie poprawić, bo to Wy go uratowałyście
W każdym razie mruczek z niego i pieszczoch prawie taki, jak obżartuch. Będą z niego ludzie
MikizWrocławia pisze:hehe, chyba się zawstydził, bo własnie dał sobie przyciąć wszystkie pazury na obu łapach
MikizWrocławia pisze:Ciąg dalszy historii: niestety mamy z Mikim trochę kłopotów. W książeczce zdrowia miał wpisane odrobaczanie verminthem w maju, więc już go nie odrobaczałam, do momentu, gdy zauważyłam glizdy w kupie. Od razu tego samego dnia pobiegłam do weterynarza, jest leczony (nie tylko odrobaczanie, ale też antybiotyk i steryd, bo ogromna ilość glizd uszkodziła śluzówkę jelit, w kupie jest krew i dużo śluzu, ma lekką gorączkę). U nas się nie zaraził, bo nie wychodzi, w tym domu nie było przed nim kota (nowe mieszkanie), a jada tylko chrupki royala i kocie mleczko. Może zwymiotował tabletkę, albo ją wypluł, albo jeszcze weterynarz zapomniał jej podać? W każdym razie tamto odrobaczenie nie zadziałało - według weta nie ma szans, żeby populacja glizd tak szybko się odnowiła u kota, który nie wychodzi, nie styka się z innymi zwierzakami i je wszystko "fabrycznie sztuczne". Wyjdzie z tego, ale i tak przykro
Co gorsza, Mikuś nas pozarażał, wszyscy mamy bardziej lub mniej nasiloną toksokarozę i musimy przejść leczenie. Najbardziej martwię się o dziecko, czy toksokary nie uszkodziły mu wzroku ani nie osadziły się w mózgu.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot], muza_51 i 543 gości