Klinika mojego weta mieści się na piętrze kompleksu handlowego. Pod nią jest między innymi lumpeks. Idąc dzisiaj do weta zobaczyłam kota, który powoli szedł przez szeroki chodnik z lewej strony w stronę lumpeksu. Jakiś mężczyzna do niego zagadał a potem pogłaskał. Kot posiedział chwilę przez drzwiami lumpeksu a że były otwarte to wszedł do środka. Usadowił się pod wiszącymi na wieszakach spodniami. Dowiedziałam się, że w lumpeksie pojawił się on już tydzień temu i swobodnie chodził po sklepie zanim został wyproszony za drzwi. Pracownice lumpeksy próbowały go dzisiaj przepędzić, ale kot miał to w głębokim poważaniu. Wzięłam go na ręce i zabrałam do weta. Lumpek jest kastratem, waży 4,4kg, ma początki kataru i lekko przechyla w prawo łepek. Na prawym uchu ma szramę, więc ten przechył może być po starym urazie. Uszy czyste, choć w lewym trochę za mokro. Dostał antybiotyk.
Nie wiem co robić, bo wygląda na kota wychodzącego, przy czym jest dobrze odkarmiony. Nie wydaje się być kotem mieszkającym w pobliżu miejsca znalezienia gdyż chodzę tamtędy codziennie a nawet kilka razy dziennie i wcześniej go nie widziałam. W lumpeksie też pojawił się dopiero po raz drugi. Jest zbyt ufny do ludzi, zbyt łagodny a rejon znalezienia nie jest bezpieczny. Blisko znajduje się ruchliwa ulica i jest to miejsce spacerów ludzi z psami.