Kochani,
obiecałam i w końcu muszę dotrzymać słowa z fotkami i rozpocząć ogłaszanie reszty małych.
Zobaczę, może nawet zaraz uda mi się coś wrzucić.. (o ile działają baterie

i mam kabel)
Dzisiejszy poranek rozpoczął mi się jak codzień od karmienia zgrai rozwrzeszczanych dzieciaków. Z głodu

Codziennie jest coraz głośniej. Muszę je już oddać

, bo za chwilę mnie zjedzą, zanim zdążę przygotować jakąś michę

.
A wiecie kto był w największym szale głodowym??
Zgadujcie!!
...
...
...
Jasiek!!!!!!
Zza drzwi* darł się najgłośniej, a kiedy wykładałam jedzenie na dużą michę, pokonał wysokościową przeszkodę i wyjadał mi gotowaną rybkę bezpośrednio z dużego kubasa w którym ją podgrzewałam. Nawet nie z miski, w której już coś się znalazło!!!
Za moment dołaczył się drugi najgłodniejszy, małe czarne z trzeciego rzutu..
Kiedy cała czwórka skończyła, wszyscy wyskoczyli od razu "na pokoje" i rozpoczęła się bitwa każdy z każdym. Pełna niefrasobliwej radości, jak to u okazów zdrowia

Ponieważ dzisiaj miałam w nocy gościa, mój syn spał na podłodze w pokoju, po użyczeniu swojego łóżka. No i dzięki radosnym dzieciakom skaczącym po nim, nie mógł dłużej spać niż trwało ich karmienie

Ale i tak miał rano wstawać, więc biedy nie ma
* Zamykam je na noc w łazience, bo sypię suche, żeby nie umarły z głodu nad ranem, a moim dużym kotom ogromnie smakuje wszystko co jest dane maluchom.
