
W sobotę adoptowałam Didi - śliczną koteczkę - trikolorkę. Ma 2,5 roku, była kotką domową od początku, lecz niestety sytuacja się skomplikowała.
Jej historię lepiej zna liwia, która wkrótce napisze dlaczego Didi musiała opuścić swój dom...
Kicia jest naprawdę śliczna, ma dłuższe futerko, bardzo milutkie w dotyku. Poza tym porusza się z niesamowitą gracją. Uwielbia mizianki i sama się do nich nadstawia i barankuje

Didi bardzo się bała gdy ją przywiozłam do siebie, poszła do kącika za szafkę i tam siedziała, przyszła tylko na chwilę na mizianki a potem znów za szafę


Jednak są rzeczy, które mnie martwią...
Po pierwsze, jeszcze nic do tej pory nie jadła ani nie piła (ona ogólnie malutko je), wiem, że jest zestresowana nową sytuacją, ale już tak bym chciała, żeby coś przegryzła! A poza tym, wciąż nie pozwala zbliżać się zanadto do siebie mojemu drugiemu kotkowi Którysiowi - on tylko w pierwszy dzień ją ofukał, a potem konsekwentnie chciał się "zakolegować" i pobawić - ale nic z tego

Zauważyłam też, że drży czasem - nie wiem czym to może być spowodowane - czy stresem czy czymś innym? Czytałam, że takie drżenie może powodować brak jakichś pierwiastków...hmm..
Podaje linki do zdjęć z pierwszych dni pobytu (przy okazji Któryś też się załapie na lansik

http://ktorys.fotosik.pl/albumy/641889.html
http://ktorys.fotosik.pl/albumy/642402.html
pozdrawiam
