» Nie maja 31, 2009 8:22
Pixie, może ja wyoślę to co wiem i jeszcze raz w skrócie napiszę co z kotem się działo.
Kot został złapany 2 marca. Na kastrację , a jak się uda znaleźć tymczas to będzie miał szansę na dom . Podczas łapanki wiedziałam już, że kot ma katar. W lecznicy miał podane antybiotyki, kiedy wysięk się trochę zmniejszył był kastrowany. Potem dalej antybiotyki. Niestety wysięk dalej był i pobrano wymaz na antybiogram. Zmieniono leki, mimo że wcześniejsza seria powinna teoretycznie trafić. Po 3 tygodniach pobytu w lecznicy w Bielsku Tosiek pojechał do Anial (nie było mnie stać na dalsze opłacanie jego pobytu, bo za te 3 tygodnie zapłaciłam już 300 zł, poza tym wg wetów to miał był tylko koci katar, który wymagał skończenia podania antybiotyku i podniesienia mu odporności).
Ania podała mu do końca antybiotyk plus biostyminę. Wysięk był nadal, na antybiotykach trochę mniejszy, ale i tak był. Kiedy skończył leki dalej kichał i z nosa ciekło (wysięk jest tylko z lewej dziurki, żółta wydzielina). Ania poszła do swoich wetek, miały antybiogram z BB. Znów podały antybiotyki. Dalej to samo. Powtórka antybiogramu. To samo wyszło co na pierwszym. Zrobiły rtg - zdjęcie pokazało, że coś siedzi w przewodzie nosowym, wydumały, że może przerośnięty korzeń zęba i Tosiek miał wyrywany ząb. Potem - tu nie chcę przekręcić, bo nie wiem do końca jak to było - wetki mówiły coś o przetoce i możliwej martwicy tkanek. Miał jakieś płukanki, nie wiem dokładnie (ale potem te wetki cofnęły wersję z martwicą)
Kiedy Tosiek dostaje leki wysięk jest ciut mniejszy, ale od on marca ciągle jedzie na antybiotykach. Wetki z Pszczyny rozłożyły ręce i powiedziały, że teraz Wrocław lub Warszawa, że konieczna jest endoskopia. W międzyczasie kot miał jeszcze podawany interferon. A i miał zrobione testy na wirusówki - ujemne.
Wrocław i Warszawa są dość daleko, sam dojazd to jedno a potem działanie w tych miastach to drugie. Ktoś podpowiedział o możliwości rinoskopii w Krakowie i tam się udałyśmy. Wg wetki, która go badała kot miał w nosie polipa, którego należałoby leczyć operacyjnie. Dostałyśmy namiar na dr Galantego. Warszawa. Ruach i Pani Ela zaoferowały swoją pomoc. Bez nich niczego byśmy nie zrobiły, bo wiadomym było, że nie skończy się na jednej wizycie u weta i powrocie z kotem do domu, tylko kot musi być w Warszawie.
Dr Galanty powiedział, że nie podejmie się operacji w ciemno, potrzebuje TK. Dr Galanty nie zaufał wynikom z Krakowa (przekazanych ustnie), a obrazów z tego badania nie mamy. Zalecił TK by mieć pewność, że polip jest, że operacja będzie konieczna.
na obrazie z TK wyszło, że nie ma polipa, są zmiany spowodowane stanem zapalnym i nadkażenie grzybem. Czyli dr Galanty miał rację zlecając to badanie. Na razie operacja nie jest konieczna - a operacja taka wiązałaby się z trepanacją czaszki.
I tak, może się okazać, że mimo wszystko konieczna będzie operacja celem oczyszczenia mechanicznego zatok. Jeżeli leczenie medykamentami w dalszym ciągu nie przyniesie rezultatów.
Na razie o operacji nie myślimy. Potrzebny jest super hiper internista, umiejący radzić sobie z ponad normalnymi zakażeniami. I pobranie kolejnej próbki na wymaz.
Czy opisałam zrozumiale co się działo ? Pixie65 dziękuję za zainteresowanie Tośkiem, ofertę pomocy np z tym labem w Lublinie. Naprawdę! Ale nie czepiaj się słowek i nie konstruuj zdań tak jakbyśmy robiły na przekór wiedzy medycznej, nie wiem - dla wyciągnięcia kasy??? Żeby podgrzać atmosferę ? Bardzo nas to dołuje, bo chcemy dla tego kota jak najlepiej. On musi wyzdrowieć, bo to cudny kot. Toś trafił do chirurga polecanego dla koronkowej roboty. Dzięki badaniu TK okazało się, że nie będzie musiał mieć operacji (którą zakładaliśmy, że będzie miał). To było w piątek. Mimo umówienia się na 9.00 dziewczyny spędziły tam prawie cały dzień. Do tego przejazdy. To było w piątek, wczoraj była sobota, nawet same nie zdążyłyśmy przetrawić tego wszystkiego. Tosiek obchodzi wiele osób i jest pod dobrą opieką. Teraz trzeba zrobić plan działania z nową wersją, że tak powiem.
