Haloo!! Borówa - Szuka Super Domu :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 29, 2009 14:56

Problem w tym ,że to już nie wirus tylko owrzodzenia, :? ropsko i tyle.Oczka wyglądaja lepiej za to od wczoraj sraczka ze śluzem i krwią/ to co było na początku/ :? Zabawa z jedzeniem i piciem bo raz połyka a raz tak oporna że kilka ml to pół godziny- dosłownie po kropelce. Nie jest odwodniona,żywotna, mruczy- no ale coś się dzieje. jedziemy dzisiaj znowu do weta, zobaczymy co powie.
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Pt maja 29, 2009 15:06

O kurcze. A w paszczy jest ok? Może jednak KK się rozwija i coś się w buzi dzieje. Możliwe, że robale zaczynają w brzuchu rosnąć i dlatego są brzuszkowe probemy. Jeśli wiekszość źródeł ma rację i glisty nie infekują kocich maluchów przez łożysko to pewnie właśnie nadchodzi czas ich szaleństwa w przewodzie pokarmowym. Urosły i zaczynają działać :evil: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 29, 2009 20:54

w paszczy jest tylko pełno zębów.Nie ma nadżerek. Wróciliśmy przed chwilą od weta- oczka znacznie lepiej , dalej kropimy różnymi paściami. Natomiast niestety moga być robale bo brzuszek jak u żabki ale za małe toto żeby dac cos konkretnego. Dostała pyrantel bo najbezpieczniej chociaż na tasiemkę to nie działa tylko na obłe. Przez ostatnie 6 godzin nie było qupala, no ale jak się prezentowała pani doktor to mi się pokazowo ze........na rękaw bluzki :lol:Wetka / nota bene specjalistka od chorób kocich/ widząc jej urobek powiedziała , bo tak nie strawione do końca i ze śluzem to że ma problemy z wchłanianiem- niedojrzałość jelita, a robale też najprawdopodobniej chociaż ich nie widać. Ale qupal gęściejszy, bo wczoraj puszczała bąki i od razu wodotrysk.Teraz umyta i nakarmiona leży zawinięta w becik i....mrrrrruczy no to chyba jej dobrze.Wagowo spadła tylko 15 gramów, co przy takiej sraczce co miała nie jest źle.A czas dalej pokaże co będzie...
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Pt maja 29, 2009 20:59

ojej :? mam nadzieje, ze bedzie dobrze :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek Obrazek

Adrianapl

 
Posty: 10742
Od: Śro kwi 18, 2007 7:41
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 29, 2009 21:09

Pocieszam sie tym ze gdyby była bardzo chora to by chyba nie mrrruczała :? Obrazek
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Pt maja 29, 2009 21:11

mam nadzieje, ze uda sie wyjsc na prosta
tyle kciukow tutaj jest, Borowa pod dobra opieka i musi byc dobrze. po prostu musi :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek Obrazek

Adrianapl

 
Posty: 10742
Od: Śro kwi 18, 2007 7:41
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 29, 2009 21:13

A Borówa wymiata i musi byc zdrowa :D

Rachelinka

 
Posty: 3265
Od: Czw wrz 13, 2007 22:21
Lokalizacja: Pabianice k. Łodzi

Post » Pt maja 29, 2009 21:23

Oby :? Ja już zaczynam pomału wariować przy niej, ważę co chwila , zaglądam do koszyczka , ruszam nią czy się rusza. Bo jak sobie pomyślę, a już tyle przeszliśmy- / przyjechała strasznie kiepska/, i wyglądało że zaczynamy być na prostej a tu znowu rrrryps :evil:
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Pt maja 29, 2009 22:27

Musi być dobrze!!!
:ok:
:ok:
:ok:

gauka1

 
Posty: 2710
Od: Śro cze 28, 2006 21:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 30, 2009 8:13

O rany. Dorwalam sie na chwile do kompa na wyjezdzie (dostep do internetu czasami miewam) i takie niedobre wiadomosci. Oby ta biegunka juz minela, bo dla takiego maluszka to koszmar.
Moje prawie wszystkie tymczasieta mialy problemy jelitowe tego rodzaju, ale one jednak byly starsze i dluzej z matka, wiec chociaz ogolna odpornosc byla nieco lepsza. No i niestety dopiero metodami medycyny komplementarnej wyprowadzilismy ten problem, po kilku miesiacach nieskutecznych prob leczenia konwencjonalnego.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Sob maja 30, 2009 9:48

No więc taaaaak. Noc w miarę minęła spokojnie- oczywiście dla Borówy bo ja co godzinę na nogach. :D Od wieczora tylko 1 qpal i w miarą kształtny. Od 02.00 czyli trzy kolejne karmienia-Jesooo jeść, jeść! rzut na gumowy cycek jakby tydzień nie jadła. Po 12 ml w mgnieniu oka. Teraz zjadła i łazi po koszyczku drze dzioba no to jeszcze 5ml sruu i mówiąc szczerze miałam wrażenie że jej mało :D Ale stop żeby znowu się nie przejadła. Ona mnie WYKOŃCZY psychicznie!!!!! :D
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Sob maja 30, 2009 10:24

Uff. Wygląda chyba na to, że to jednak robale. Jeśli są pasożyty to zaburzenia wchłaniania to pewnie nic niezwykłego u takiego malca. Mam nadzieje że to nie jakieś cholerne krakowskie pierwotniaki (miałyśmy mioty z lambliami i kokcydiami). W razie czego mam w domu testy na lamblie. Jeśli nie jest za wcześnie na badanie to mogę przesłać już. Właściwie to nie ma się co zastanawiać. Podaj mi na priva adres. Wyślę w poniedziałek. Zrobisz jeśli nie teraz to jak podrośnie. Ważne, że mała wsuwa i że już z niej nie leci. Może by jej jakiś probiotyk dorzucić (pewnie masz zapas :wink: ).

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 30, 2009 10:33

Ojej, a tu się działo...
Boróweczko, no nie wygłupiaj się, nie strasz mamusi i ciotek :wink:
Trzymam kciuki, żeby to był koniec sensacji :ok:
ObrazekObrazek

Ikotipies

 
Posty: 3684
Od: Wto maja 30, 2006 20:22
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 30, 2009 11:01

majencja pisze:w paszczy jest tylko pełno zębów.Nie ma nadżerek. Wróciliśmy przed chwilą od weta- oczka znacznie lepiej , dalej kropimy różnymi paściami. Natomiast niestety moga być robale bo brzuszek jak u żabki ale za małe toto żeby dac cos konkretnego. Dostała pyrantel bo najbezpieczniej chociaż na tasiemkę to nie działa tylko na obłe. Przez ostatnie 6 godzin nie było qupala, no ale jak się prezentowała pani doktor to mi się pokazowo ze........na rękaw bluzki :lol:Wetka / nota bene specjalistka od chorób kocich/ widząc jej urobek powiedziała , bo tak nie strawione do końca i ze śluzem to że ma problemy z wchłanianiem- niedojrzałość jelita, a robale też najprawdopodobniej chociaż ich nie widać. Ale qupal gęściejszy, bo wczoraj puszczała bąki i od razu wodotrysk.Teraz umyta i nakarmiona leży zawinięta w becik i....mrrrrruczy no to chyba jej dobrze.Wagowo spadła tylko 15 gramów, co przy takiej sraczce co miała nie jest źle.A czas dalej pokaże co będzie...


Jejkuuuu, czasami nie mam powiadomień z forum o nowych wypowiedziach, a pracy mam dużo, więc nie zalądałam tutaj.
Postanowiłam własnie od rana zapytać...Majęcję, jako osobę o dużym doświadczeniu wśród dzieci ludzkuch i kocich o ZŁE WCHŁANIANIE W JELITKACH, CZY ZŁE PRZYSWAJANIE MLECZKA PRZEZ KOCIĘTA!!!

Właśnie trzeci raz mam takiego kociaka:
- mama odrzuca (może stąd wasza Borówka była sama???)
- pije mleczko, ale ciągle jest jakby głodny, spanikowany
- wielkie wzdęte brzucho:(((
- początkowo wydaje się, ze jest całkiem dobrze, przybiera,
- z biegiem czasu coraz gorsze qpale, coraz wieksze brzunio,
- wreszcie biegunka, ale bez temperatury i bez gwałtownych spadków wagi i odwodnień strasznych,
-wyraźnie kocio jest rodrażnne, brzucho wzdęte ,
- stan zmienny, raz wydaje się, że jest poprawa, wielki, łapczywy apetyt, czasami po kropelce i tak co drugie karmienie!!!
-kocio ślicznie mruczy, szczególnie jak jest najedzone, jak się masuje brzusio.

Miałam dziecko źle wchłaniające mleko, powszechnie mówi się na to uczulenie na mleko. Moje pytanie, czy takie objawy naszych milusińskich nie są własnie takim objawem zespołu złego wchłaniania ...mleka???

W miocie "B" miałam malutką "ET" . Tak ją nazywałam bo była ...jak przybysz z kosmosu.
Karmiłam ją sztucznie, bo mama mająć 7 kociąt ją odrzuciła całkiem
Do weta chodziłam często, "babcią" kociknki była też wetka i ...wszyscy rozkładali ręce, dziwiąc się skąd ten wielki brzunio??? Nie dawali antybiotyków, mówili,że ..chory nie jest, że to coś dziwnego ...itp.itd...

Przerażąło mnie wielkie brzucho, z biegiem czasu coraz większe, pogłębiejące się spanikowanie , na zmianę dziki głód i brak apetytu...ciągle rzadkie qpale:((( Wreszcie któregoś wieczora w sobotę malutka zaczęła prężyć się , wyć na cały dom i po prostu umierać...

Nie miałam auta, mąż już wracał do domu, więc mieliśmy niedłgo jechać do weta. Najpierw masowałam malutką , grzałam na termoforku, malutka prężyła się z wielkim wzdętym brzuniem i po prostu wyła na cały dom.

Pomyślałam wtedy, że męczę malutką tyle czasu, że pewnie muszę jej dać wreszcie umrzeć...
Zamknęłam ją w kontenerku z mamą , bo inaczej mama od niej uciekała i wyniosłam je do łazienki z innym końcu domu, niesyety wrzask kociaka nie ustawał..
Ja płakałam, kocio sztywny, wypręzony wył...
Nie wytrzymałam długo...

Zaczęlam myśleć o tzw."uczuleniach na mleko" mojego dziecka...

Pomyślałam dlaczego co drugie karmienie kocio jadł, co drugie panikował ???
Wreszcie pomyślałam, że i tak masz ...odejść więc już nic ci nie zaszkodzi.
Zanim mąż wrócił zmiksowałam wołowinę, dodałam wody, doprawiłam glukozą "do smaku" i podałam kocince.
Na zmianę grzałam na termoforku, na znianę masowałam, na zmianę podałałam po troszku. Oczywiście nie muszę mówić jak beczałam...

Kocio przestało być zimne i sztywne, zaczęło znowu mruczeć. zasnęło mi na rekach.

Po obudzeniu brzusio nie był wzdęty:)))

Poszukałam w "Szczęśliwym kocie" Sumińskiej. Tam ona polecała, gdy nie ma specjalnego mleka dla kociąt dawać mieszankę, do której dodawała zmiksowaną wołowinkę i żółtko jaja...

Od tego czasu malutkiej przeszła biegunka, jadła miksturkę ze strzykawki, a co drugi posiłek dodawałam dosłownie śladowe ilości żółtka, sparzałam kropeleczkę wodą, a potem mieszałam z wołowinką.

Po rozmowie telefonicznej wet powiedział, aby przyjść do niego z kicią dopiero w poniedziałek ..Qpelek był super, temperatury nie było, brzunio w normie...
Ten wet bał się nawet przemrożonej wołowiny dla dorosłych kotów, więc sugerował miksowanie drobiowego mięska gotowanego, ale to mięsko nie mieszało się tak dobrze i zostawało w pyszczku, z wołaowinką szło lepiej.

Z malutkiej "ET" wyrósł piękny, puchaty kotek, bardzo tulasty i dający wiele szczęścia swojej opiekunce:))) Sama nie wierzę, że to się udało!!!

W zeszłym roku miałam podobną sytuację, ale nie tak drastyczną. Maluszki karmiłam w sposób mieszany raz wołowinka, raz mleczko i tak jakoś szło...

Teraz mam malutką Helenkę !!!!! Urodziła ją inna kotka 7.05.
Znowu mama nie bardzo się nią zajmuje, ale ta chociaż liże dawała jej na początki troszke possać , ale potem spanikowaną i płaczącą Helenkę przestała karmić.

Od początku spanikowaną z troszkę za dużym brzuniem malutką karmiłam mleczkiem. Malutka jadła chętnie i łapczywie, przybierała. Około 3 tygodnia przestała jeść co drugi posiłek , brzunio coraz większe, qpale wodniste, bączki wzdęcia buuuuu. Od trzech dni nie przybiera, a raczej waga się ciągle waha. Apetyt też się waha.

Jak kończyła 3 tygodnie ( w czwartek) zaczęłam dokarmiać ją kuleczkami wołowinki, maluńka mruczy wcinając je ...
Od wczoraj stwierdziłam, że ..zaczynamy chyba "walkę" z miksturką...
Myślę, czy zamiennie stosować mleczko, czy przejść na samą miksturkę...

Ech chciałam Majęcjo twojej porady...a tu takie zaskoczenie, chyba mamy podobne kłopotyyyyy.

maaaagda

 
Posty: 363
Od: Wto mar 04, 2008 11:40

Post » Sob maja 30, 2009 11:17

O rany maaaagda możesz mieć rację. Ja choruje na bardzo późno (przed trzydziestką) zdiagnozowaną celiakię. Trafiłam do szpitala wychudzona gdy już nie byłam w stanie normalnie żyć. Doskonale wiem z ludzkiej perspektywy co to znaczy złe wchłanianie i nietolerancja pokarmowa. Możliwe że Borówa rzeczywiście zaczyna mieć podobne kłopoty. Ona ma już ponad trzy tygodnie. Może warto spróbować innego jedzenia. Czterotygodniowym malcom już planowo wprowadza się stałe jedzenie (na przykład gerberki i mielone mięsko).

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 63 gości