majencja pisze:w paszczy jest tylko pełno zębów.Nie ma nadżerek. Wróciliśmy przed chwilą od weta- oczka znacznie lepiej , dalej kropimy różnymi paściami. Natomiast niestety moga być robale bo brzuszek jak u żabki ale za małe toto żeby dac cos konkretnego. Dostała pyrantel bo najbezpieczniej chociaż na tasiemkę to nie działa tylko na obłe. Przez ostatnie 6 godzin nie było qupala, no ale jak się prezentowała pani doktor to mi się pokazowo ze........na rękaw bluzki

Wetka / nota bene specjalistka od chorób kocich/ widząc jej urobek powiedziała , bo tak nie strawione do końca i ze śluzem to że ma problemy z wchłanianiem- niedojrzałość jelita, a robale też najprawdopodobniej chociaż ich nie widać. Ale qupal gęściejszy, bo wczoraj puszczała bąki i od razu wodotrysk.Teraz umyta i nakarmiona leży zawinięta w becik i....mrrrrruczy no to chyba jej dobrze.Wagowo spadła tylko 15 gramów, co przy takiej sraczce co miała nie jest źle.A czas dalej pokaże co będzie...
Jejkuuuu, czasami nie mam powiadomień z forum o nowych wypowiedziach, a pracy mam dużo, więc nie zalądałam tutaj.
Postanowiłam własnie od rana zapytać...Majęcję, jako osobę o dużym doświadczeniu wśród dzieci ludzkuch i kocich o ZŁE WCHŁANIANIE W JELITKACH, CZY ZŁE PRZYSWAJANIE MLECZKA PRZEZ KOCIĘTA!!!
Właśnie trzeci raz mam takiego kociaka:
- mama odrzuca (może stąd wasza Borówka była sama???)
- pije mleczko, ale ciągle jest jakby głodny, spanikowany
- wielkie wzdęte brzucho:(((
- początkowo wydaje się, ze jest całkiem dobrze, przybiera,
- z biegiem czasu coraz gorsze qpale, coraz wieksze brzunio,
- wreszcie biegunka, ale bez temperatury i bez gwałtownych spadków wagi i odwodnień strasznych,
-wyraźnie kocio jest rodrażnne, brzucho wzdęte ,
- stan zmienny, raz wydaje się, że jest poprawa, wielki, łapczywy apetyt, czasami po kropelce i tak co drugie karmienie!!!
-kocio ślicznie mruczy, szczególnie jak jest najedzone, jak się masuje brzusio.
Miałam dziecko źle wchłaniające mleko, powszechnie mówi się na to uczulenie na mleko. Moje pytanie, czy takie objawy naszych milusińskich nie są własnie takim objawem zespołu złego wchłaniania ...mleka???
W miocie "B" miałam malutką "ET" . Tak ją nazywałam bo była ...jak przybysz z kosmosu.
Karmiłam ją sztucznie, bo mama mająć 7 kociąt ją odrzuciła całkiem
Do weta chodziłam często, "babcią" kociknki była też wetka i ...wszyscy rozkładali ręce, dziwiąc się skąd ten wielki brzunio??? Nie dawali antybiotyków, mówili,że ..chory nie jest, że to coś dziwnego ...itp.itd...
Przerażąło mnie wielkie brzucho, z biegiem czasu coraz większe, pogłębiejące się spanikowanie , na zmianę dziki głód i brak apetytu...ciągle rzadkie qpale:((( Wreszcie któregoś wieczora w sobotę malutka zaczęła prężyć się , wyć na cały dom i po prostu umierać...
Nie miałam auta, mąż już wracał do domu, więc mieliśmy niedłgo jechać do weta. Najpierw masowałam malutką , grzałam na termoforku, malutka prężyła się z wielkim wzdętym brzuniem i po prostu wyła na cały dom.
Pomyślałam wtedy, że męczę malutką tyle czasu, że pewnie muszę jej dać wreszcie umrzeć...
Zamknęłam ją w kontenerku z mamą , bo inaczej mama od niej uciekała i wyniosłam je do łazienki z innym końcu domu, niesyety wrzask kociaka nie ustawał..
Ja płakałam, kocio sztywny, wypręzony wył...
Nie wytrzymałam długo...
Zaczęlam myśleć o tzw."uczuleniach na mleko" mojego dziecka...
Pomyślałam dlaczego co drugie karmienie kocio jadł, co drugie panikował ???
Wreszcie pomyślałam, że i tak masz ...odejść więc już nic ci nie zaszkodzi.
Zanim mąż wrócił zmiksowałam wołowinę, dodałam wody, doprawiłam glukozą "do smaku" i podałam kocince.
Na zmianę grzałam na termoforku, na znianę masowałam, na zmianę podałałam po troszku. Oczywiście nie muszę mówić jak beczałam...
Kocio przestało być zimne i sztywne, zaczęło znowu mruczeć. zasnęło mi na rekach.
Po obudzeniu brzusio nie był wzdęty:)))
Poszukałam w "Szczęśliwym kocie" Sumińskiej. Tam ona polecała, gdy nie ma specjalnego mleka dla kociąt dawać mieszankę, do której dodawała zmiksowaną wołowinkę i żółtko jaja...
Od tego czasu malutkiej przeszła biegunka, jadła miksturkę ze strzykawki, a co drugi posiłek dodawałam dosłownie śladowe ilości żółtka, sparzałam kropeleczkę wodą, a potem mieszałam z wołowinką.
Po rozmowie telefonicznej wet powiedział, aby przyjść do niego z kicią dopiero w poniedziałek ..Qpelek był super, temperatury nie było, brzunio w normie...
Ten wet bał się nawet przemrożonej wołowiny dla dorosłych kotów, więc sugerował miksowanie drobiowego mięska gotowanego, ale to mięsko nie mieszało się tak dobrze i zostawało w pyszczku, z wołaowinką szło lepiej.
Z malutkiej "ET" wyrósł piękny, puchaty kotek, bardzo tulasty i dający wiele szczęścia swojej opiekunce:))) Sama nie wierzę, że to się udało!!!
W zeszłym roku miałam podobną sytuację, ale nie tak drastyczną. Maluszki karmiłam w sposób mieszany raz wołowinka, raz mleczko i tak jakoś szło...
Teraz mam malutką Helenkę !!!!! Urodziła ją inna kotka 7.05.
Znowu mama nie bardzo się nią zajmuje, ale ta chociaż liże dawała jej na początki troszke possać , ale potem spanikowaną i płaczącą Helenkę przestała karmić.
Od początku spanikowaną z troszkę za dużym brzuniem malutką karmiłam mleczkiem. Malutka jadła chętnie i łapczywie, przybierała. Około 3 tygodnia przestała jeść co drugi posiłek , brzunio coraz większe, qpale wodniste, bączki wzdęcia buuuuu. Od trzech dni nie przybiera, a raczej waga się ciągle waha. Apetyt też się waha.
Jak kończyła 3 tygodnie ( w czwartek) zaczęłam dokarmiać ją kuleczkami wołowinki, maluńka mruczy wcinając je ...
Od wczoraj stwierdziłam, że ..zaczynamy chyba "walkę" z miksturką...
Myślę, czy zamiennie stosować mleczko, czy przejść na samą miksturkę...
Ech chciałam Majęcjo twojej porady...a tu takie zaskoczenie, chyba mamy podobne kłopotyyyyy.