Właściwie taki kot kwalifikuje się do uśpienia bo co z nim zrobić. Umowa na opiekę ad bezdomniakami mówi o kastracji bezdomnych kotów ale jeżeli taki kot jest chory i nie można go wypuścić tam gdzie żył to tak na prawdę można go jeszcze odwieźć na Paluch..to chyba lepiej uśpić. Nikt nie zapłaci za jego RTG i badania, którego nie ma na miejscu i właściwie napawdę teoretycznie powinno się go uśpić. Teraz zdjęcia nic nie zmienią bo to co się połamało już się w większości pozarastało. Nikt nie będzie znim tu jeździł po chirurgach, ekspertach i klinikach, niestety ale i czasu i kasy na to brak, a kot sobie radzi i żyje.
Szczęście tego kota polega na tym, że trafił na doktorkę wrażliwą na jego uroki. Tego kota nie można uśpić patrząc mu w oczy. Kocurek jest gadający, rozumny, i ma ogromną wolę życia. Porusza się znakomicie - ma bardzo silne przednie łapy, a w dodatku w kociarni okazało się że samodzielnie kuwetkuje tak, że po prostu się nie brudzi. Ogon ma władny, a ostatnio troszkę jakby zaczął podpierać się jedną tylną łapą. Jest niesamowity.
Miał na sobie białą obrożę przeciwpchelną. Nie jest wykastrowany. Może mieć nawet ok 8lat. Do tej pory wstrzymywałam się z szukaniem mu domu bo była nadzieja, że to jego ktoś szuka. Były ogłoszenia w miejscu znalezienia. I w necie. Podobno marne ale wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś kota szuka to znajdzie. A to był kot nieciachnięty i w dodatku nie wygląda na to aby komuś bliski skoro go nie szuka. Przecież wystarczyłoby zadzwonić do SM i zapytać. A skoro kot wychodzący i zaniedbany to czy ewentualni obecni właściciele będą w ogóle zainteresowani odebraniem go lub utrzymaniem przy życiu. I wiecie co jest najgorsze. Ze ten kot naprawdę cholernie tęskni i płacze..
Myślę sobie, że może komuś zmięknie serce, kiedy spojrzy na kota i postanowi go zaadoptować. A może wziąć na tymczas i znaleźć mu dom. Rudy może żyć w mieszkaniu, przemieszcza się nawet dosyć szybko i samodzielnie (ostatnio na spacerze prysnął ), korzysta z kuwety. Pożyłby jeszcze trochę szczęśliwie jako kot niewychodzący i nieskaczący (podejrzewam, że całkiem nieźle będzie się umiał wspinać na kanapę). Lubi sobie z człowiekiem pogadać.
Oczywiście jajka idą do obcięcia będzie szczepienie i takie tam podstawowe świadczenia. Wszystkie ewentualne inne leczenia - przyszłe, na które nie będzie środków finansowych oczywiście po kosztach w lecznicy.
Na zdjęciach widać, że kocurek nawet otwiera sobie łapą drzwi, żeby wyjść z kociarni - do garażu przez który wychodzi na spacery. Na razie kocurek jest brudny, zapyziały i nie wykastrowany. Pierwsze wrażania z jego sposobu poruszania to lekki szok ale uwierzcie to jest w pełni radzący sobie, rozumiejący i pragnący uwagi kot.
moje gg 2627159 (najszybszy sposób kontaktu)







