Ranny kotek z LO Staszica W-wa zlapany - potrzebne wsparcie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 25, 2009 14:08

ja tez nic zlego nie pisalam o kompetencjach lekarza czy lekarzy z tej lecznicy. tylko to, ze jesli pytac o stan zdrowia, to najlepiej jakiejs pani doktor, bo pan doktor jest ciezki w obsludze ;)

ja z lecznicy tez jestem b. zadowolona!

Julka_

 
Posty: 1696
Od: Pt maja 18, 2007 17:26
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto maja 26, 2009 0:52

Przyjechałam do domu w trybie alarmowym, wcześniej iż zaplanowała i na krótko, bo tam zostało 5 kotów bez opieki.
W domu masakra. Spakowałam na cito 2 kociaki i pojechałam na Racławicką.
Korzystając z okazji porozmawiałam oczywiście również o Burasisku.
Wetka, która była na dyżurze ma rozmawiać z lekarzem, który go przyjmowała, oglądał, rozcinał ten ropień. Obejrzą go wspólnie. Na dziś wiadomo, że kot ma doskonały apetyt, a więc nie może się specjalnie źle czuć.
Poczyniłam następujące ustalenia:
jutro kot będzie przyśpiony (nie uśpiony, Serotoninko), dokładnie obejrzany, zostanie pobrany wycinek do badania histopatologicznego. Być może zajdzie konieczność wykonania jakichś zabiegów na tym zmienionym obszarze.
Umówiłam się, że ktoś będzie dzwonił po 20.00, aby dowiedzieć się, co ustalono. I jeśli okaże się, że badanie histopatol. jest jednak wskazane, to wetka poda cenę takiego badania. I wtedy Serotoninko będziesz musiała zadecydować, czy mają robić.
Zwraca się co Ciebie, ponieważ to chyba właśnie Ty rozmawiałaś na temat kosztów z osobami z firmy na Referendarskiej.
Być może udałoby się coś utargować na dodatkowy talon.
Masz wolną rękę.
Wetka to dr Anna ROZKUSZKA.

I jeszcze dodatkowa informacja: talon kastracyjny już przekazałam, więc pozostaje Ci jeden na ewentualne negocjacje.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Wto maja 26, 2009 8:38

dellfin612 pisze:Przyjechałam do domu w trybie alarmowym, wcześniej iż zaplanowała i na krótko, bo tam zostało 5 kotów bez opieki.
W domu masakra. Spakowałam na cito 2 kociaki i pojechałam na Racławicką.
Korzystając z okazji porozmawiałam oczywiście również o Burasisku.
Wetka, która była na dyżurze ma rozmawiać z lekarzem, który go przyjmowała, oglądał, rozcinał ten ropień. Obejrzą go wspólnie. Na dziś wiadomo, że kot ma doskonały apetyt, a więc nie może się specjalnie źle czuć.
Poczyniłam następujące ustalenia:
jutro kot będzie przyśpiony (nie uśpiony, Serotoninko), dokładnie obejrzany, zostanie pobrany wycinek do badania histopatologicznego. Być może zajdzie konieczność wykonania jakichś zabiegów na tym zmienionym obszarze.
Umówiłam się, że ktoś będzie dzwonił po 20.00, aby dowiedzieć się, co ustalono. I jeśli okaże się, że badanie histopatol. jest jednak wskazane, to wetka poda cenę takiego badania. I wtedy Serotoninko będziesz musiała zadecydować, czy mają robić.
Zwraca się co Ciebie, ponieważ to chyba właśnie Ty rozmawiałaś na temat kosztów z osobami z firmy na Referendarskiej.
Być może udałoby się coś utargować na dodatkowy talon.
Masz wolną rękę.
Wetka to dr Anna ROZKUSZKA.

I jeszcze dodatkowa informacja: talon kastracyjny już przekazałam, więc pozostaje Ci jeden na ewentualne negocjacje.


on już pod gimnazjum miał doskonały apetyt :twisted:
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Wto maja 26, 2009 10:21

Nooo wcinał parówkę jak szalony, dopóki jej nie wsadziłyśmy do łapki ;)

Dzwoniła do mnie pani z firmy na Refenderskiej. Powiedziała, że sama zadzwoni dzisiaj do lecznicy i ustali co z tym badaniem histopatologicznym. Jak będzie wiedziała co i jak to ma dać znać. Fajnie, że są ludzie, którzy tak bardzo przejmują się tym kotkiem, jego szanse znacznie wzrastają...

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Wto maja 26, 2009 10:25

serotoninka pisze:Nooo wcinał parówkę jak szalony, dopóki jej nie wsadziłyśmy do łapki ;)

Dzwoniła do mnie pani z firmy na Refenderskiej. Powiedziała, że sama zadzwoni dzisiaj do lecznicy i ustali co z tym badaniem histopatologicznym. Jak będzie wiedziała co i jak to ma dać znać. Fajnie, że są ludzie, którzy tak bardzo przejmują się tym kotkiem, jego szanse znacznie wzrastają...


nawet jak nie pokryje ta firma calej kwoty badania, wystawimy jakis bazarek i bedzie okej. Ktos sie moze orientuje jaki jest orientacyjny koszt takiego badania?
Ja wiem tylko jak jest w przypadku ludzkich badan, a to i tak dane sprzed paru lat.
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Wto maja 26, 2009 14:38

Pani Aneta (ta dobra dusza z firmy na Refenderskiej) zadzwoniła do kliniki i właśnie zdała mi relację. Rozmawiała tak jak Delfin z Panią lekarką, więc wiemy nieco więcej ;) No więc ten ropień się ponoć po kuracji antybiotykowej bardzo ładnie goi, wchłania. Ta firma była gotowi płacić za badanie histopatologiczne, ale teraz już wiadomo, że to na pewno był ropień i badanie to nie jest konieczne, nie ma nawet sensu. Kiciuś ładnie je, wygląda znacznie lepiej. Na razie zostaje w lecznicy, bo ma tez jakiegoś grzyba i chcą mu go podleczyć. I do odbioru będzie prawdopodobnie w czwartek. Ja to załatwię.

Zastanawiam się tylko co oni chcą zrobić z grzybem przez dwa dni? Ja u siebie w domu z grzybem na dwóch małych kociakach walczyłam prawie dwa miesiące... A tu jeszcze kot w stresie, o obniżonej pnie odporności... No biedak kurczę. Ale może wszystko będzie ok. Podczas wypuszczania cyknę mu jakieś foty, to zobaczycie jki skurczybyk jest ładny ;)

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Wto maja 26, 2009 14:50

serotoninka pisze:Pani Aneta (ta dobra dusza z firmy na Refenderskiej) zadzwoniła do kliniki i właśnie zdała mi relację. Rozmawiała tak jak Delfin z Panią lekarką, więc wiemy nieco więcej ;) No więc ten ropień się ponoć po kuracji antybiotykowej bardzo ładnie goi, wchłania. Ta firma była gotowi płacić za badanie histopatologiczne, ale teraz już wiadomo, że to na pewno był ropień i badanie to nie jest konieczne, nie ma nawet sensu. Kiciuś ładnie je, wygląda znacznie lepiej. Na razie zostaje w lecznicy, bo ma tez jakiegoś grzyba i chcą mu go podleczyć. I do odbioru będzie prawdopodobnie w czwartek. Ja to załatwię.

Zastanawiam się tylko co oni chcą zrobić z grzybem przez dwa dni? Ja u siebie w domu z grzybem na dwóch małych kociakach walczyłam prawie dwa miesiące... A tu jeszcze kot w stresie, o obniżonej pnie odporności... No biedak kurczę. Ale może wszystko będzie ok. Podczas wypuszczania cyknę mu jakieś foty, to zobaczycie jki skurczybyk jest ładny ;)


a moze mu cos na odpornosc w jedzonku podawac?

Burości śliczności:)
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Wto maja 26, 2009 18:13

serotoninka pisze: Ja to załatwię.

Zastanawiam się tylko co oni chcą zrobić z grzybem przez dwa dni?



dziewczyny, a może jednak opłacić mu dłuższy pobyt, choć talon w rozliczeniu, bo faktycznie 2 dni to nie leczenie.
Nawet nie zaleczą, a kota drugi raz można nie podejść.

Satoru dobrze pisze, jakieś bazarki pokryłyby część kosztów.

Szkoda kota w takim stanie wypuszczać.
Do karmy już w lecznicy można byłoby coś podawać, choćby convę.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Wto maja 26, 2009 18:34

dellfin612 pisze:
serotoninka pisze: Ja to załatwię.

Zastanawiam się tylko co oni chcą zrobić z grzybem przez dwa dni?



dziewczyny, a może jednak opłacić mu dłuższy pobyt, choć talon w rozliczeniu, bo faktycznie 2 dni to nie leczenie.
Nawet nie zaleczą, a kota drugi raz można nie podejść.

Satoru dobrze pisze, jakieś bazarki pokryłyby część kosztów.

Szkoda kota w takim stanie wypuszczać.
Do karmy już w lecznicy można byłoby coś podawać, choćby convę.


albo ten, betaglukan.
Ja sie chetnie dorzuce do leczenia kotka. Bardzo mnie chwycil za serce, tymi pieknymi oczyskami.
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Wto maja 26, 2009 19:07

Satoru pisze:Ja sie chetnie dorzuce do leczenia kotka. Bardzo mnie chwycil za serce, tymi pieknymi oczyskami.


:love: :love: :love:
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Wto maja 26, 2009 19:51

jak wrocę z pracy to od razu wystawię bazarek na Burasisko.
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Śro maja 27, 2009 16:02

BAZARKU NIE MA bo zastrajkował mi komputer i zawieszał się na programie do aparatu :roll: jednak juz jest okej i niebawem zgram zdjecia :)
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Śro maja 27, 2009 22:10

Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Pt maja 29, 2009 10:07

No super... Widzę że mojej wczorajszej wiadomości tu nie ma - a pisałam, nie wiem, jakoś nie dodała się, a ja tego nie zauważyłam. Nieważne. Wczoraj powiedzieli, żeby zadzwonić dzisiaj, że będzie ten jego główny lekarz i on podejmie ostateczną decyzję, ale że wszystko się ładnie goi, kot dostanie ostatnią dawkę antybiotyku i będzie prawdopodobnie do odebrania. I że dam jeszcze ten jeden talon, który mam i będziemy z lecznicą kwita. Więc pisałam, że jakby bazarek Satoru coś zarobił, to że najwyżej kupimy za to kotu witaminki, odpchlacz, czy co tam będzie mu trzeba. No i dupa:

Zadzwoniłam przed chwilą. Jestem w szoku. I chyba powoli tracę zaufanie do lecznicy, jeśli niesłusznie to mi wytłumaczcie o co chodzi, a jak słusznie to doradźcie co robić.

Odebrał ten mało kontaktowy wet, który kota przyjmował. Dzisiaj to już w ogóle nie mogłam sie z nim dogadać. Niby mówił co z kotem, ale tak bełkotał, że ja nie rozumiałam co mówi! Nie wiem, może go obudziłam? Bo o innych powodach takiej wymowy to nie chcę nawet myśleć...

Oto co udało mi się wyłapać. Niby wszystko ok. Zmiana się pięknie goi. Już na 100% wiadomo że to nic nowotworowego - skóra się zrobiła cieniutka taka jaka powinna być, rozjaśniła się. Ropa już nie cieknie - ropień wygoił się prawie zupełnie. Kot ładnie je, podobno zaaklimatyzował się dobrze w klatce (to już mi akurat wczoraj ten inny wet powiedział). No ale oni wczoraj podobno jeszcze raz go znieczulili i zrobili mu prześwietlenie. Nie udało mi się dojść co ich do tego skłoniło. Ot tak? Uważali że kot już zdrowy i tak sobie na pożegnanie strzelili mu rentgenik? Jakieś to niejasne dla mnie... No ale ponoć wyszło, że kot ma pękniętą przeponę (? nie wiem czy na 100% dobrze zrozumiałam, dopytywałam, ale było jeszcze gorzej), że ma przepuklinę tejże przepony i że coś (nie wiem za cholerę co!) przedostało mu się do płuc! I że to się kwalifikuje do poważnej operacji. Nie wiem jakie są rokowania bez tej operacji. Pan też nie wie, albo nie umiał mi powiedzieć. Czy warto ją robić? - to samo. Ile to by kosztowało - "będziemy negocjować".

No cholera jasna. Biedne Burasisko. A ja niespokojna. Najchętniej bym go zabrała na Białobrzeską, tam jeżdżę z moimi malcami i zawsze gdy wychodzę, to mam świadomość że wszystko zrobili, sprawdzili super, że wszystko jest ok... Tutaj takiego wrażenia absolutnie nie mam. Do tego dochodzi mój brak doświadczenia, to że może nie umiem odpowiednio dogadać się z tym wetem, wymóc na nich tego by kota wyleczyli od początku do końca i oddali... Przecież tę przepuklinę można było operować od razu, razem z leczeniem ropnia! To jest dziki kot, który się może i według nich zaaklimatyzował, ale na pewno cholernie źle się czuje w tej klatce... Teraz operacja? Kolejny tydzień czy więcej w klatce? Kolejny antybiotyk później? Podpowiedzcie co robić... Błagam, pomóżcie! Może ktoś mógłby pojechać tam ze mną i dowiedzieć się dokładnie wszystkiego na miejscu?

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Pt maja 29, 2009 10:18

Jeśli tak jest rzeczywiście to musi być operowany, bo to może być bardzo poważna sprawa (zagrażająca życiu). Może zabierzcie zdjęcie i idźcie na konsultacje do innej lecznicy.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Maniek19, puszatek i 73 gości