Quazimodo [*] Panie Bezo,Rozgotowany Kalafiorku, Przyjacielu

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt maja 22, 2009 9:44

Oj doczytałam wszystko. Cieszę się ogromnie że Qua wraca do formy ale kciuki jeszcze trochę sobie potrzymam :ok:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 22, 2009 9:55

O kciuki cały czas bardzo mocno prosimy, żeby Qua zaczął jeść
i zrobił wreszcie co zrobić powinien. Tak się cieszę ale martwią mnie te jego jelitka. Jutro do pani wet jedziemy pochwalić się (oby), popanikować i poprosić o rady na przyszłość :D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 22, 2009 10:24 Re: u

Malati pisze:Qua znowu dostał jutro w prezencie. W miarę zdrowe jutro...

I tak trzymaj, Losie Qua, tak trzymaj :)

Malati, będzie dobrze, nie ma innej opcji :P 8)
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pt maja 22, 2009 10:49

Bardzo, bardzo się cieszę :)

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Pt maja 22, 2009 10:57

:ok: trzymam i myślę ciepło cały czas

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Pt maja 22, 2009 11:06

Dziękujemy!

Ja chcę do domu, do mojego Kizi Mizi mruczącego. Ale mi tego mruczenia brakowało i tej nabzdyczonej minki!


Strasznie się boję, że się tak cieszę i wykraczę coś złego. No ale pisałam Wam, że mam głębokie przekonanie, że będzie dobrze. No i jest.


Wczoraj rozmawiałyśmy z koleżanką o kotach. Ona zakochana jest w czarnych MainCoonach, ja mówiłam, że jak dla mnie wygląd jest najmniej istotny, a najważniejszy jest charakter (no jak to ja lubię sobie pogadać). Oczywiście temat zszedł na Qua. Opowiadałam jak się poznaliśmy, a Ona się zaczęła śmiać, że Qua wskakując mi na kolana wybrał swoją kapłankę i tyle. Zresztą Ona zawsze podkreśla, że ja mam swojego bożka i koniec kropka.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 22, 2009 16:36

Byłam dzisiaj w lecznicy spróbować zdobyć chociaż glukozę dla Qua. Udało mi się, tak jak udało mi się zdobyć rubenalu jeszcze trochę i jedzonko, które zazwyczaj chłopczykowi bardzo smakuje. Trafiliśmy na Pana doktora, który przyjmował Qua w poniedziałek. Po jakiejś chwili przyznałam, że kupuję leki dla kotka, który był w poniedziałek, w bardzo złym stanie, z moim bratem. Lekarz spojrzał na mnie jak na wariatkę i tylko spytał "to on żyje?". Więc ten co został skazany na śmierć jest potwornie odwodniony i wbrew odwodnieniu, powoli, bo powoli ale od 5 minut siedzi z mordką w misce z jedzeniem z której podjada sobie chrupki.

Ale płakać mi się chce jak słyszę takie rzeczy.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 22, 2009 19:05

Malati, a ty mu dajesz żółtko gotowane czy surowe?

Niemiły lekarz :?

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt maja 22, 2009 20:36

Marcia surowe... generalnie to nie jest super rarytas przy chorych nerkach ale nie jest najgorszy a wiadomo trzeba czasami wybrać mniejsze zło. Pewnie pytasz tak pod kątem Wypłosia. Dobra jest też jak najbardziej tłusta śmietana (o ile kociasty lubi takie rarytasy).

Pan wet super... swoją drogą w tytule wątku mamy dwa cytaty. Reakcję pana weta i reakcję naszej pani wetki, której szczegółowo wczoraj w nocy w mailu opisałam co z Królewiczem się dzieje. Jakoś nie miałam pomysłu na tytuł. Niedługo coś wymyślę ;)

Jutro wizyta. Prosimy o kciuki mocne za nią! Ogólnie rzucamy znowu wyzwanie losowi ale ja (teraz) jestem na prawdę dobrej myśli! Czekamy na grubszy urobek, liczymy, że się doczekamy w końcu dzisiaj Pan Beza sam zaczął chrupać. Jeszcze bardzo biedniutki jest, wymęczony ale no ... no właśnie ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 22, 2009 21:29

Jelitka pracują...

Qua dzisiaj jest w strasznym niewsosie. Złości się na mnie okropnie, a teraz w ogóle ode mnie sobie poszedł. No nic może mu przejdzie ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 22, 2009 21:35

Powtórzę za Fajna Panią Wet "Bardzo się cieszę" :)

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 23, 2009 3:03

Malati w piątek to chyba coś w powietrzu wisiało, bo i ludzie i zwierzaki źle się czuli i nie w sosie byli.
Ale sobota będzie piękna i miła :) Tego Wam życzę :)

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Sob maja 23, 2009 6:47

Synusiu kochany - cieszę się bardzo, że nabzdyczone minki do Zu robisz, że mruczysz, że mordujesz tasiemki okropne. Każdego dnia będzie lepiej. Wylew się będzie wchłaniał i bedziesz odzyskiwał coraz więcej mocy. Ciocia tu do Ciebie zagląda i przesyła gorące całuski w umorusaną gębulkę. Zu - dziękuje Ci za wzystko co robisz dla naszej małej purchawki białej.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 23, 2009 10:14

CC dziękujemy, że z Nami jesteś, a co do Purchaweczki to tak na prawdę robię to bardzo egoistycznie i żałuję mocno, że nie mogę więcej zrobić. Jakoś tak nie wyobrażam sobie życia bez tego małego Kizi Mizi.

Mokkunia chyba masz rację ale no pokaz sił był. Gosia ja też to powtarzam.


A my jesteśmy po wizycie. Nie pytajcie nawet co się działo. No Quazi zdecydowanie nie jest już warzywkiem. Jest nabzdyczonym warzywem. To znaczy nie myślcie, że On się jakoś specjalnie wyrywa (dzisiaj się w ogóle nie wyrywał ale nawet jak to robi to tak mam czasem wrażenie, że z nudów dla poobserwowania reakcji oprawców), absolutnie nikomu nie chce zrobić krzywdy, trzeba go przytrzymać ale też tylko na zasadzie żeby wiedział, że nie może pójść w każdej chwili. Otwarte pokazywanie wyższości fizycznej nad Qua jest zwyczajnie głupie i nic dobrego nie wnoszące. Kizi Mizi pokazuje swoje humory, a ja jedyne co mogę to go tłumaczyć.
Ale jakie to humory to świadczyć może tylko to, że Pani wet nasza przyznała się, że przez jego usposobienie ( :roll: ) kazała zrobić badania tarczycy, bo chłopiec się zachowuje jak kot z jej nadaktywnością. Moje kochane Kizi Mizi (przyznanie się w tym momencie, że mi kiedyś pan doktor też kazał zrobić takie badanie na podstawie podobnych przesłanek byłoby chyba głupie, więc nie napiszę tego ;) ).
Quazarkowa anemia chyba się posunęła dlatego chłopak dostał oprócz żelaza też ten lek podawany przy anemii. Za tydzień (wyjazd naszej pani wet się przesunął) jedziemy na kolejną dawkę. To oprócz wszystkiego powinno też pomóc przy serduszku.Królewicz jest też mocno odwodniony ale pracujemy nad tym.
Są też dobre wiadomości. W porównaniu do wizyty sprzed miesiąca, pomimo tego niejedzenia od poniedziałku do połowy piątku, chłopak utyty jest :D Waży 3,14 kilograma!!! Ciśnienie krwi jest już w normie, tylko puls za wysoki ale serce pomimo, że za szybko uderza silnie, miarowo, bez szmerów.
Źrenice nie są już tak leniwe jak były, a pani wet potwierdziła, że chłopiec widzi. No i powiedziała, że akurat tego, ze wróci mu wzrok była pewna. W USA podobno jest wielu zwierzęcych pacjentów którzy tracą wzrok i dość szybko po ustabilizowaniu ciśnienie go odzyskują.

Porozmawiałam też o guzach na wątrobie w kontekście podawania kroplówki z glukozą. Generalnie to w Quarkowej wątrobie to najprawdopodobniej nie jest nowotwór, pani wet podejrzewa albo jakiś ropień albo otorbionego np. tasiemca. Ogólnie ja zapowiedziałam, że wątrobą się nie martwimy, bo z nią i tak już nic nie zrobimy. Nie mamy realnego pola działania, jednak te dwie wersje podobają mi się dużo bardziej niż gigantyczny nowotwór. A co do kroplówek z glukozą to pani wet nam powiedziała, że jej nauczyciel nawet teraz na konferencji w Warszawie mówił, że glukoza przy chorobach nerek jest bardzo dobra. Nie prowadzi wcale do kwasic i takich rzeczy ale dobrze wyłapuje rzeczy z NaCl, oraz świetnie nawadnia. Ja pani wet absolutnie ufam, bo widzę jak chłopak dobrze reaguje na leczenie, więc Qua dostaje i dostawać będzie.

Dużo mam dzisiaj do napisania ale dla niecierpliwych będzie no na końcu część "artystyczna". Generalnie odrobinkę przeraża mnie jak ja dobrze znam Quazucha tzn. to jest bardzo miłe ale jego bezowatość ma niewiele tajemnic przede mną. Na przykład dzisiaj u pani wet jak byliśmy znowu miał być zastrzyk w pupkę. Pani wet mówi, że pamięta jak On reaguje na te zastrzyki, tak z uśmiechem mówi. Ja patrzę na Qua i wiem, że dzisiaj będzie spokojny. Pogada, ale nawet nie za bardzo. Bo to nie jest kwestia zastrzyku tylko kwestia tego co się przed tym dzieje.

Po wizycie od pani wet pierwsze co Qua zrobił to popędził do miski. Bo jedzonko stawiane przed nim w lecznicy ignorował tzn. na początku schrupał kilka chrupek, jakby chciał się pochwalić "no popatrz jak jest fajnie", a dalej ignorował. Jak to pani wet określiła "zjadał węchem".

Jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które chciałam napisać no ale zapomniałam.

A więc na koniec dzisiejsze i przedwczorajsze zdjęcia.


Obrazek Obrazek


Jedzenie wczorajsze:
to było oszukane zdjęcie, sprzed udaru. Przepraszam


Przyłapany w kąpieli:
Obrazek Obrazek

Tak się kończy posiadanie Dużej co nawet karmić nie umie:
Obrazek


oo i tak
Obrazek
Ostatnio edytowano Nie maja 24, 2009 12:47 przez Malati, łącznie edytowano 1 raz

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob maja 23, 2009 10:17

Kochany Qua!

:ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67155
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga66, włóczka i 25 gości