Ufff... Obudzone. Oba. Co ja się nadenerwowałam... Trzy godziny nie miałam żadnych wieści z Białobrzeskiej i odchodziłam od zmysłów. Ale ostatecznie wszystko ok!
Oprócz tego że... Penelopa była w ciąży! Do tej pory nie mogę otrząsnąć się z szoku. Ona miała pierwszą rujkę 1,5 mca temu, przed świętami. Wtedy Enter w ogóle nie przejawiał jakiegokolwiek zainteresowania jej zachowaniem, patrzył na nią z miną: "co się tak idiotycznie wyginasz?". No i wetka potwierdziła, że te kociaki w brzuchu na bank nie miały 1,5 miesiąca. Powiedziała, że to w ogóle ciężko kociakami nazwać - płody max dwu-trzy tygodniowe. Tymczasem ja żadnej rujki nie zauważyłam już później! Wyrzucam sobie, że jak ja mogłam przeoczyć... Ale kurczę no... Ta pierwsza była ewidentna, ta druga... sama nie wiem... Może kurczę jak wyjechałam na weekend majowy i kotki zostały pod opieką mamy, to wtedy była rujka? To by się w sumie zgadzało... Mama mogła nie zauważyć

Przychodziła do kociąt 2 razy dziennie, na około 2 godziny, nie była cały czas... Ale żeby Enterek się posunął do samczych zachowań? On nie znaczył terenu, nic z tych rzeczy...
Oj, były podobno trzy małe kotki. Niby wiadomo, że dobrze, że została wysterylizowana aborcyjnie. Ale jakoś tak, dziwnie, ciężko nieco na duszy... Mój TŻ natomiast nie mo oporów i przed chwilą rzekł do Entra: "Przynajmniej sobie chłopie przed tym ucięciem jaj zdążyłeś poużywać"
Teraz już jesteśmy od dwóch godzin w domu. Kotki dostałam obudzone. W dobrej formie. Jesli chodzi o Enterka to w ogóle nie powiedziałabym, że coś miał robione. Szaleje jak zwykle albo i bardziej. W ogóle nie chce być ani przez chwilę wyciszonym kotkiem świeżo po narkozie. Od Penelopy musieliśmy go odizolować bo zaczepia ją za bardzo, skacze, ciągnie za kubraczek...
Kicia ma nieco większy szew niż normalnie mają kotki, ze zględu na to, że trzeba było wyjąć kotki. Kubraczek miał nie być potrzebny mimo wszystko, ale mała od razu jak ją wyjęliśmy z kontenera zabrała się za wylizywanie. No to założyliśmy. Chodzi jak pokraka biedaczka, ale ogólnie też jest w dobrej formie. Zdecydowanie nie podoba jej się zamknięcie w łazience. No ale trzeba je odizolować chyba póki co... No a Enter zamknięty drze się jak opętany, więc padło na nią. Dałam jej do łazienki jej ulubiony koszyczek, kuwetę... Niech odpoczywa.
No, ale najważniejsze, że wszystko ok! Że mamy już z głowy. Dziękuję za kciuki! Oto zdjęcia z ostatniej chwili:
