Wczoraj Qua próbował domyć lewe oko. Sam... niestety nic się nie udało. Chyba trochę mniej ma skorupy pod szyją ale z jego włosami

Boję się, że będę musiała pozbawić kota pufek
Co do buczenia to ja nie wiem czy dobrze, bo mam wrażenie, że jego coś boleć może. No ale na pewno lepiej niż jakby był taki cichy, spokojny i zgodny. To by oznaczało, że ktoś mi Pana Bezę podmienił. Niestety chłopak nie zaskoczył jeszcze z jedzeniem. Martwię się o to strasznie, z piciem też nie bardzo. Podchodzi do miski, zamacza pysia i odchodzi ;/ o zmianę tego też poprosimy kciuki. No już z taką "głupotą" MUSI zaskoczyć. Jeszcze nie zrobił no wiecie czego ale z siuu nie ma większych kłopotów. Kilka razy na dobę pojawia się chłopak w kuwecie. Jelitka dostają żółtko i śmietanę, dzisiaj pogadam z panią wet o podniesieniu dawki. No martwię się strasznie ostatnio w kuwecie był na dłużej w niedzielę ;/ no ale pewnie jest jeszcze cała masa innych powodów do zmartwienia. A tak na pocieszenie chłopak przed zaśnięciem zajął "swoją" pozycję - innymi słowy wspiął mi się na bok. Dalej nie ma mruczenia, ktoś popsuł mruczawkę. Co to za Kizi Mizi bez mruczawki? Ech, teraz buczy na mnie, pewnie go coś boli, albo coś gorszego. Wczoraj mieliśmy chwile grozy jak Qua płakolił w mieszkaniu. Wzięłam go na ręce i poszliśmy spać (ale to chyba pisałam).
Marcia i miałam Ci napisać (za każdym razem jak miałam pisać to sto tysięcy innych rzeczy przychodziło mi do głowy), że Qua jest raczej za słaby na podwory podkołdrowe i sznureczkowe tzn. za słaby i zbyt obolały. Dzisiaj nie wiem co napisać ale mogę stanowczo stwierdzić, że jeśli to nie powrót wzroku to znaczy, że mieszkam z geniuszem zbrodni pod jednym dachem (pewnie mnóstwo głupot piszę bo się nie znam). W każdym bądź razie rano spod prysznica szłam na balkon zawinięta w szlafrok (tak to jest jak się zapomni ręcznika), za mną smętnie ciągnął się sznurek, którym się zawiązuję ale tym razem uznałam, że tak bardzo nie jest mi potrzebny. Idę przechodząc koło kota, ten spogląda na mnie. Mam wrażenie, że tak dość bystro. Omamy jakieś czy co. Jak wracałam dalej się patrzył. Stanęłam przed nim i macham mu tym sznurkiem przed oczami, czy raczej przesuwam go po ziemi. Qua jak to Qua w czasie polowanie, niezwykle majestatycznie wyciągnął jedną łapkę mordując sznurek, później bił go już drugą, tą na której ma wenflon założony.