» Śro maja 20, 2009 8:05
Jesli mozecie... pomyslcie o mnie choc troszke cieplo o 12
o tej godzinie bronie swojej pracy doktorskiej
bedzie to dla mnie trudne, ogromnie trudne
musze zmierzyc sie ze wszystkim co boli... co nie pozwala o sobie zapomniec. Moja obrona bedzie w budynku, w ktorym spedzilam 5 lat z najblizsza mi osoba. A przedwczoraj minelo 6 miesiecy jak On zostal zabity, nie ma Go...
A ja musze wejsc o 12 do sali, w ktorej tak czesto bylam z nim, gdzie razem bylismy na konferencjach, gdzie siedzielismy razem i musze wyglosic swoj autoreferat, potem odpowiadac na zarzuty recenzentow.
Czasem nic nie boli tak bardzo jak czyjas nieobecnosc. Ironia losu jest tym bardziej straszliwa, ze ja dokonczylam doktorat tylko z rozpaczy po jego smierci, tylko po to, zeby doprowadzic do konca cos, co zaczelismy razem. Bo on zginal krotko przed obrona swojej pracy... Ja dokonczylam swoja prace po to, by doprowadzic do konca to, co zaczelismy razme i po to, by poradzic sobie ze swoja rozpacza.
Dzis jednak musze wejsc do sali, spokojnie i pewnie wyglaszac swoja mowe... Nie wiem jak dam rade...