A propos psów w naszym schronie....
Psów jest około setki jak nie więcej.. i małe i duże i brzydkie i ładne i młode i chore.. do wyboru do koloru..
Z psów kojarzę głównie te, które mijam idąc do kociarni.. Szarika..mixa malamuta, który wita mnie tuż przy bramie schronu.. Starego mixa chyba ONka, który graniczy z kociarnią i którego szczerze nienawidzi Major.. Alexa.. psa z niekończącej się opowieści.. Łaciatą Sunię na przeciwko wejścia wybiegu, która w schronisku zjadła chyba milion garnków..
Po Podkowie Leśnej, jedzie samochód...zwalnia...otwierają się drzwi...pies za drzwi...pisk opon i samochód zniknął..
pies biegł za nim jeszcze chwilę..
i tym oto sposobem w sobotę trafił do nas Cezar. Monika, która opiekuje się podwórkiem nr5 w którym zamieszkał Cezar jakoś tak przez przypadek wzięła mnie na kilka zdjęć z Cezarem i popłynęłam..
w sumie to kotów jest tyle, że nie zawsze starcza czasu na wszystko..
ale tu po prostu nie mogę..
chodzi mi po głowie ten pies..
pies, który cholernie tęskni.. który płacze nocami..
i który w sekundę wybaczył temu ..... który go wyrzucił..
pies,który oddał by wszystko żeby móc wrócić..
na psach to ja się znam jak na balecie..
ale Cezar mnie oczarował..
no i właśnie tym sposobem umówiłam się na sobotę na poranny spacer z Cezarem ..jak się nauczę wyprowadzać go ze schronu, to odwiedziny w Milanówku będę zaczynała od spaceru z Cezarem
Proszę trzymać kciuki w sobotę, żeby mnie to to czarne wielkie nie zjadło
a to "mój" Cezar :
