zmienilismy Kochasiowi imię, nie tylko ze względów estetycznych

ale także praktycznych. Na poprzednie imię w ogóle nie reagował, a obecne, Muri, bardzo mu odpowiada, chętnie na nie reaguje, zawołany - przychodzi na głaski, jedzenie etc.
Sytuacja znacznie się poprawiła od poniedziałku - pije wodę, załatwia co trzeba w kuwecie, myje się, jest ciekawski, zadowolony z życia, rozgadany i rozmruczany, uwielbia głaskanie i myślę, że bardzo nam już ufa, słabo tylko je. Nie martwi mnie to aż tak bardzo, bo na moje oko Muri jest ciut za gruby, więc na razie ma zapasy, a poza tym nowe miejsce na pewno łączy się z lekkim stresem, więc nie musi chcieć jeść wobec tylu nowych bodźców. Skubie od czasu do czasu suche, niechętnie je nasze mokre (wiem, że w poprzednim domku jadał whiskasy, my zaś nie dajemy kotom whiskasów, tylko mięsko), ale mam nadzieję, że w miarę upływu czasu zechce zatopić ząbki w wołowinie lub kurczaku.
We wtorek zrobiliśmy zapoznanie towarzystwa - nasze koty dostawały kręćka na punkcie wielkiej tajemnicy, która zamieszkała w łazience i dobijały się niemiłosiernie, co rozjuszało Muriego i sytuacja rozkręcała się nadmiernie szybko. Nie ma między kotami miłości (to w końcu dopiero niecałe 2 dni), ale też nie tłuką się, ani nie gryzą, jedynie syczą na siebie subtelnie - strasznie są siebie ciekawe, każdy chce każdego powąchać, co rozjusza wąchanego, więc prycha, co znowu rozjusza wąchającego itp. itd. Nasze koty zachowały się naprawdę wspaniale - to raczej Muri lekko fuczy, one przyglądają mu się bacznie, nie widzę jednak by chciały zrobić mu krzywdę. Jesteśmy naprawdę dobrej myśli, minęło zaledwie 4 dni, a w mieszkaniu da się spać i żyć - bez konieczności organizowania specjalnych warunków dla kogokolwiek.
Muri jest naprawdę wspaniałym kotem - pieszczochem, kochającym człowieka, potrzebującym go. OGROMNIE się cieszymy, że pomogliśmy rodzinie Pani Marty i uszczknęliśmy Muriego z pokaźnego stadka. Mam nadzieję, że i Muri jest szczęśliwy u nas i że jego trauma już się skończyła. Jestem przekonana, że wszystkie pozostałe Koty - Karolek, Wojtusie i Cinia są równie przyjacielskie. One za nic nie mogą trafić do schroniska. Żałuję, że nie mam wymarzonego domu (najlepiej z gumy), w którym mogłabym zorganizować Stałą Przystań wszystkim pozostałym. Mam nadzieję, że one też znajdą swoją ostateczną i tą jedyną szerokość geograficzną.
Mam do Pani prośbę, oczywiście jeśli będzie Pani dysponowała czasem, o dopisanie na forum, czy przy ogłoszeniach pozostałych kotów, że Muri-Kochaś mimo iż jest dorosłym kotem zaadaptował się bezproblemowo. Co dla mnie szczególnie ważne to to, że kot po prostu nam zaufał, nie jest humorzasty, wspaniale okazuje swoją przyjacielskość człowiekowi - nie używa pazurów, ani nie prycha na człowieka. Może ktoś się przekona do pozostałych kotków - jestem bowiem przekonana, że cała reszta jest równie milutka jak Muri. W końcu wychowywane były przez tą samą osobę, związały się z nią, podlegały tym samym zasadom. Może ktoś je wypatrzy. One zasługują na wspaniałe domy.
Rozpytujemy z Mężem znajomych o domki niewychodzące, ale niestety nic na horyzoncie nie widać. Oczywiście jeśli tylko coś się znajdzie, damy znać.
Takiego maila dostałam,pozwoliłam sobie skopiować.No i czyż domek nie jest wspaniały?