Oj dziewczęta, kiedyś zrobię foty dzieciakom..
Dzieci jest piątka.
Do przedwczoraj, od dwóch tygodni, była czwórka dziewczynek:
a) czarna jak smoła i psotna jak diabeł - Jaga
b) krówka z czarnym karczkiem - Jola
c) krówka z białym karczkiem - Jula
d) kot-hit - biała długowłosa - Jusia.
d) Przedwczoraj doszedł maleńki, piwniczny chłopczyk, pingwinek. Orchidka, od której go wziełam (jej koty go gnębiły) dała mu na imię Jasper (od dobrego wampira z książki). Ale.. on jest taki przemaleńki, przechudziusieńki, przespokojny, że na razie będzie u mnie Jasiem (Aga - przepraszam, ale nie mogę do takiej kruszynki mówić jak do kociaczka normalnej wielkości i grubości).
Dziewczyny zachowują się tak jakby były od diabła oderwane, kochają człowieka, biegają za nami jak pieski, biegną na cmokanie, bo wiedzą, że będzie micha, albo po prostu człowiek ich szuka, szaleją, w standardzie jest, że biegają małemu po głowie kiedy leży w koszyczku (a zawsze leży), a on się kurczy albo denerwuje. Jest ogromnie nieśmiały i równie spokojny, w przeciwieństwie do nich. Nieustająco nie tracę nadziei, że dziewczyny go rozruszają za jakiś czas. Wszystkie są prześliczne. Jaśko też taki będzie, tylko trzeba go podpaść.
Może jutro wkleję w końcu foty...
