łapanie miotu B to totalna porażka
Spędziłam tam prawie 2 doby i nie mam kociaków
Matka jest skutecznie ostrzegła, a wiadomo jak posłuszne są kocie dzieci
Kazała się ukryć i one posłuchały, poza okienko piwniczne nie wyściubiają nawet noska.
Do ich kryjówki nie ma dojścia, poza tym mogą się poruszać w obrębie trzech piwnic, bo ściany są częściowo ażurowe, ale prawdopodobnie siedzą tylko w kryjówce.
Matka była dziś sterylizowana, okazało się, że już nie karmiła, chyba była zaciążona. Odmówiłam karmicielce zwrotu kotki niesterylizowanej.
Wróci na miejsce wcześniej niż normalnie, aby dzieci pilnować.
One już bardzo ładnie same jedzą, karmicielka daje im whiskasa juniorka, piją. Doczekają matki.
A potem będę jeździć i naprawiać swój błąd. Bo one z mojej winy tam zostały - zabrałam się za łapanie matki, zamiast najpierw podbierakiem wybrać kocięta. A podbieraka nie miałam. Kompletna durnota.
Muszę się zrujnować i kupić jakiś porządny, bez przerwy jest potrzebny.