Niestety, to prawda
Baba jest wyjątkowo bezczelna. Przyszła dzisiaj z kartą leczenia i nogami i rękami zapierała się, że zwrotów kosztów leczenia nie chcą.
Po chwili zapytała jak się czuje Jaś. Powiedziałam jej, jak się ma czuć?! Porzucony po raz kolejny siedzi w klatce i płacze. Na co ona, 'ale my go możemy wziąć z powrotem, tylko jak go państwo wyleczycie, bo dzieci tak płakały jak na niego patrzyły chorego..' ojojoj..
Dodałam tylko, że gdyby znowu kiedyś w przyszłości zachorował, to znowu trafił by do azylu. Jak można być tak zimnym i okrutnym.
Jasiu faktycznie siedzi w klatce, płacze przeraźliwie i ma całe nóżki pogolone z zakładania wenflonów.
Pokazałam dzisiaj naszemu wetowi kartę leczenia Jasia, oraz zdjęcie rtg płuc. Zdjęcie to było cyfrowe, trudno się je odczytywało, bo zazwyczaj są analogiczne ( sama widziałam, zupełnie inaczej wygląda).
Jednak wet powiedział, że jeśli te przyciemnienia oznaczałyby to samo co na zdjęciu analogicznym, to oceniłby jego stan na bardzo poważny.
Może mieć zapalenie płuc, albo coś z płatami się dzieje.
Dalej ma dostawać lincospectin, jest to bdb antybiotyk, także na płuca,
no, a po jutrze Jasiu pojedzie do naszego weta i pewnie będzie jeszcze jedno rtg płuc.