Marian jest świetnym, absolutnie ekstrawertycznym kotem. Uwielbia wszystkie inne stworzenia i natychmiast chce im to pokazać

. Amela za to należy do stworzeń, które potrzebują zmian ostrożnych, krok po kroku. Marian na jej widok leci do niej truchtem, chce się dotykać noskami, śledzi ją i próbuje zajmować "jej" ulubione miejsca. Ta jednak, pomimo lekkiego nadmiaru Mariana w jej otoczeniu, jest też go ciekawa, więc w sumie tak chodzą za sobą, obserwują się bacznie. Nasza kotka, gdy Marian zbliża się za nadto trochę syczy (szczytem było, gdy Marian wlazł do "jej" kuwety

). Ponadto Marian póki co znaczy nam rozlicznie teren w mieszkaniu, a my latamy za nim z Vitoparem i nadzieją, że niebawem hormony się uspokoją... Widać gołym okiem jak obojgiem targają silne emocje i tak chciałoby się im jakoś pomóc, a tu trzeba czasu, czasu... i dużo głasków każdemu z osobna.