nie wiem zupełnie skąd ten śmiech, że przodownik, skoro na wołowinkę dla Frędzlona (ODCHUDZONEGO SKUTECZNIE !!!!) dzień i noc w pocie czoła za...a.
Wieści o kocie są takie: ma się dobrze. Nawet bardzo. Stęskniony rzucił się na wątłą klatę Ojca Adoptowanego i opuścić tejże nie chce.
Wielką zasługą Matki Zastępczej i Ojca takowegoż, jest nauczenie Frędzlona samodzielnych spacerów po pobliskiej łące (polowań lub ich efektów nie odnotowano, niestety, kocur nie chce zrozumieć, że kryzys nastał i wypadało by wesprzeć mój budżet samodzielnym zdobywaniem pożywienia; nic z tego - o mięsko z paczki pokrojone i odtłuszczone domaga się stanowczo i nieprzyzwoicie)
Tymczasem jutro czeka Frędzlona przeprowadzka na nowe, większe i bardziej luksusowe włości, wilanowskie tym razem, więc będzie posiadał teraz zdecydowanie więcej przestrzeni. Zaniepokojonych stanem psychiki uprzejmie informują, że mieszkanie na Zaciszu zachowuję, więc w razie nieprzystosowania będzie miał gdzie powrócić.
O i tyle. I imprezy chcę. Z królem Żyfczykiem
