dopiero wróciłam.. o rany.. co za dzień...
Łapanka Kaya to był taki wyczyn... o matko bosko..
Rafał oberwał..wetka oberwała.. Kay się zaparł, że nie wyjdzie..
Skończyło się na tym, że Kay został kujnięty za piecem i troszkę przysnął..
Dzięki temu udało się pobrać krew [mało coś, ale starczy]
oraz zbadać co się dało..
i tym sposobem wiemy, że Kay to na pewno Kay a nie Kayah
uszy są czyściutkie
ząbki też
gardło też piękne
futro miękkie i zadbane
wygląda na to że Kay jest zdrowy jak rydz !
co mnie też bardzo cieszy, bo leczenie nie sprzyja oswajaniu
Wyniki powinny być około poniedziałku.. ale myślę, że transport już można kombinować na poważnie
a.. i jeszcze jedno..
Przenosiłam śpiącego Kaya na rękach do izolatki..
Cameo.. jeżeli oswoisz Kaya na tyle, że będziesz mogła się do niego przytulić, to....
aaa z resztą.. sama zobaczysz..
