i ja ryczę...villemo ...
zapomniałam że mam syna ,że powinien cos jeść że jakies zakupy ,czy obiad....
chyba czuje się troszke odrzucony ,ale trudno ,nie jest małym dzieckiem ....
w tajemnicy wam powiem że zrobił mi sie wrzód na zadku ...chyba od tego siedzenia
pytają sie mnie po jakie lichu ja jestem codziennie bo przecież Grześ jest zakręcony ,nie zna dni ,godzin ...a ja sobie nie wyobrażam nie być,dla mnie powrót do domu to trauma
troszkę rozprężenia dają mi czworonożni przyjaciele ,Bartek jest u Karolinki i córci...
rano leże i nasłuchuje ,boje się dzwięku telefonu ...skradam się i zaglądam jaki numer...
dziś byłam u Grzesia prawie cały dzień...
jak ja chorowałam Grześ też po pracy zawsze był u mnie ...
a jak leżałam 4 m. (w ciąży no bo Bartek to taki mały nasz cud) w szpitalu jeden jedyny raz nie był ,bo miał wysoką gorączke....
przychodzi ksiądz ,chciał dać komunie ,ale Grzes spał ,powiedział to nic ..a ja tak nie chcę ,ja chcę świadomie i bałam się że się zakrztusi
no i przecież pokłócona jestem ze stwórcą.
kaja888 drink jogurtowy najlepszy ,wypity .
Serniczku paczkę z przetworami odebrałam i bardzo ci dziękuje ,żałuje że Grześ nie może ...
gada do mnie telewizor ,Yoko szaleje z Pyzą..reszta już spi.
jeszcze muszę nakarmić Sreberko
wykąpać się i usnąć ,na sucho ,bez łez w poduszkę...
dobrej nocki kochane moje
