coraz smutniej ,coraz dalej tenmój Grześ...kiedyś zawsze blisko ,chociaż mógl się nie odzywać godzinami ..a był ciałem i duchem i wystarczyło tylko słowo i już ...a teraz ....tak jak by to nie mój Grzes leżał na tym łóżku ,jakby nie on.
siedze sobie tam i siedze czekając na jakis znak od niego ,udało mi się dwa razy posadzic ,naklepać ,natrzec ,przełożyć na bok , najważniejsze podciągnąc do góry bo już nogi zgięte i na desce
mam problemy z mówieniem i z ..głową (ale to u mnie normalne żadna anomalia

)zap. zatok ,minie ,wszystko mija .
najbardziej boje się wychodzić bo wydaje mi się że już więcej go ......
wracam do domu i zawsze wtedy chodzi mi stary wiersz po głowie ..zupełnie bez sensu ...ze spuszczoną głową powoli idzie żołnierz z niemieckiej niewoli ..i ta moja głowa taki majta się w dole i nie mam ochoty jej podnieść
zaraz jadę ,dziś Ela siostra Grzesia jedzie w odwiedziny to mnie zabiorą po drodze ,już za 7 min .powinni być.
dzięki dz\iewczyny za wszystko ,za działanie ,za wasze szczere chęci ..za serce.....za to ze jesteście ,jak zawsze przy mnie ,że mam z kim porozmawiac ..pisząc..że mam komu mysli przelac
wracam do domu i rozmawiam z futerkami i z sobą...