Miłe panie dzień mam nadzwyczaj udany. Domek Tota zdaje się cudny będzie i może się nawet uda Titę tez tam umieścić, ale jeszcze nie wiadomo. W dodatku jest szansa na domek u tej mojej znajomej, więc jak wszystko będzie po mojej myśli, to trzeci maluch będzie miał własnych dużych
Tymczasem jednak koszmarne gówniarze usiłują doprowadzić mnie do szleństwa

Jak tek dalej będzie to niehybnie zejdę na zawał lub ewentualnie zabiję sie na moich słynnych już kafelkach w kuchni. Znowu mi się nogi rozjechały jak mi rozpędzony Pompon ścigany zawzięcie przez dwie dzikie myszy udająe koty, wyskoczył zza winkla. Szpagaty wale juz regularnie i jak by nie pęknięcie we wiadomym miejscu to rozerwała bym się jak nic! No więc leżę ja sobie spokojnie aczkolwiek nieco niewygodnie w rozjechanej pozycji, a potwory włażą mi na plecy i używają mnie jako zjeżdżalni, bo przecież tak sie świetnie bawimy!

A moje straszne dziecko zamiast pomagać mamusi podnieść się z wykroku, wije się po podłodze rżąc radośnie

wyrodne dziecko...A teraz musiałam zresetowć komputer, bo mi Toto przeleciał klawiaturę i się znaki poprzestawiały...

Sodoma i Gomora...
Chyba zrobie remont kuchni i przedpokoju i wymienię kafelki na takie antypoślizgowe, co by jazdy figurowej nie uprawiać

