Zastałem dziś Kaja na wybiegu, wciśniętego pod paletę. Gdy próbowałem podejść to czmychnął do kociarni. Nietrudno było go znaleźć:
To drugie też jest bardzo przerażone i praktycznie niewidzialne. Również nie przejawia agresji. Pamiętajmy też o nim.
Kiedy to drugie uciekło, zabrałem się do Kaja. Problem z kątem za piecem jest taki, że są tam dwa wejście - jak włoży się rękę z jednej strony, to kot wyłazi drugą, jak włoży się w drugą, to kot ucieka pierwszą... można się nagimnastykować. Usiadłem obok i nawijałem do niego powoli przysuwając dłoń. Trochę to trwało, ale za którymś podejściem udało mi się podrapać przez dłuższą chwilę pod brodą i za uchem. Ale potem wycofał się głębiej.
Myślę, że dużo z nim pracy będzie. Nie wiem czy da się skusić na jedzenie. No i jak go złapać, żeby go przenieść do izolatki? To będzie dla niego megatrauma. No ale spróbujemy.
Jeszcze raz przypomnę, że oprócz Kaja jest jeszcze drugie niewidzialne coś z łątką na nosie. A oprócz łątki jest jeszcze niewidzialna Krówka. Krówka znalazła sobie miejsce pod kocem i też właściwie dziś stamtąd nie wyszła:
One również potrzebują pomocy.