Amberka szylkretowa Lady[`],Rudiś[`] Szejna,James,Shilla

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 04, 2009 18:35

no niestety nie mogę sobie pięknej Amber zobaczyć
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon maja 04, 2009 19:08

mnie dzisiaj też cos foteczki sie nie otwierają
ale pozdrawiam serdecznie :lol: :lol:

bazylica

 
Posty: 3351
Od: Wto mar 03, 2009 0:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 04, 2009 19:24

i jak tam Amber dzisiaj??
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 04, 2009 19:32

coś jakieś psujki popsuły z tymi zdjęciami...

Amber, dzisiaj sprezentowała mi "niespodziankę" po powrocie z pracy - nabrudziła na wykładzine :?
zrobiła w okolicach kuwety, więc wygląda na to, że po prostu nie zdążyła bidulka... zobaczę jak to będzie wyglądało jutro, pojutrze i jak nic się nie poprawi, to pojadę do CC
chciałam ją dzisiaj troszkę umyć, ale gdzież tam. fikała takie koziołki, że nie dałam rady.

taki z niej słodziak... pysio ma śliczne i te zielone wielkie oczyska...
jak nie ma "foszka" po moich napaściach na nią (podawanie tabletek, wycieranie dupki, próby umycia), to jak tylko się nad nią nachylam - zaczyna mruczeć...
po myzianiu za uchem następuje wystawienie wygolonego brzusia połączone ze spojrzeniem, które mówi - teraz tu mnie myziaj... przewrót na bok - a teraz mnie myziaj z tej strony... i znowu przewrót - teraz z tej. a właściwie, to najlepiej całą mnie pomyziaj... :)

troszkę ją pokazuje reszcie "kociej bandy" przez uchylone drzwi. James jak zwykle zainteresowany, patrzący z nadzieją, że będzie nowa towarzyszka do "nawalania się po pyskach" :wink:
Kicia, oczywiście wzrok bazyliszka i syki, prychania, warczenia... co za baba z niej podła.
szkoda, że trzeba będzie czekać tak dłuuugo na oficjalne zapoznanie... bo by się Amberka tak nie nudziła całymi dniami. te dwa "potwory" :wink: zapewniłyby jej rozrywkę... :D
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 05, 2009 15:36

... a zdjęcia nie chodzą i nawet panienki nie mogę zobaczyć :evil:
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto maja 05, 2009 21:52

Killatha pisze:... a zdjęcia nie chodzą i nawet panienki nie mogę zobaczyć :evil:

mnie tez niestety

bazylica

 
Posty: 3351
Od: Wto mar 03, 2009 0:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 06, 2009 10:24

Joanna KA pisze: po myzianiu za uchem następuje wystawienie wygolonego brzusia połączone ze spojrzeniem, które mówi - teraz tu mnie myziaj... przewrót na bok - a teraz mnie myziaj z tej strony... i znowu przewrót - teraz z tej. a właściwie, to najlepiej całą mnie pomyziaj... :)


Oj, tak, tak, widziałam Amberkę w takiej sytuacji :D Ona w schronisku tylko wyglądała na taką niedostępną i niezainteresowaną miziankami. Ale jak Joanna odwiedziła ją w boksie i zaczęła miziu-miziu to panna przybierała takie pozy, że ho, ho :D jak nie ta sama :wink:

Joanna KA pisze:troszkę ją pokazuje reszcie "kociej bandy" przez uchylone drzwi. James jak zwykle zainteresowany, patrzący z nadzieją, że będzie nowa towarzyszka do "nawalania się po pyskach" :wink:
Kicia, oczywiście wzrok bazyliszka i syki, prychania, warczenia... co za baba z niej podła.
szkoda, że trzeba będzie czekać tak dłuuugo na oficjalne zapoznanie... bo by się Amberka tak nie nudziła całymi dniami. te dwa "potwory" :wink: zapewniłyby jej rozrywkę... :D


Asia, rozumiem, że ta izolacja to ze względu na pierwotniaki, tak ? Ale jeśli koty będą blisko siebie, ale bez bezpośredniego kontaktu, to chyba można je powoli zapoznawać ? Po warunkiem, że nie będą miały też kontaktu z jej kuwetą. Wpuszczać na kilka, kilkanaście minut. Od samego przebywania w jednym pomieszczeniu chyba nic nie złapią. Chyba, że CC nie pozwala, to już się trzeba słuchać :wink:.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 06, 2009 11:55

Aniu,
właśnie tak - ze względu na pierwotniaki mają się na razie nie kontaktować.
dzisiaj chyba pojadę z Amber do CC, bo wczoraj 2 razy zwymiotowała i dzisiaj rano jak weszłam to też było napaćkane...
najpierw było po suchej karmie, to dałam jej tylko mokre i też zwróciła. może to przez te tabletki... i qpa w dalszym ciągu beznadziejna.
to tyle odnośnie zdrowia fizycznego.
psychicznie natomiast, to muszę powiedzieć, że Amber uległa wczoraj pewnej zmianie...
jakiegoś powera dostała :wink:
już nie siedziała markotna z przymkniętymi oczkami, tylko zaczęła jakoś tak dziarsko chodzić po pokoju, pobawiła sie 30 sekund papierową kulką, no i przede wszystkim miała inne spojrzenie - takie pełne energii...
ale najlepsze jest to, że przez pół nocy drapała w drzwi, żeby ją wypuścić z pokoju... myślałam że zwariuje, bo się ciągle budziłam :evil:
znudziało jej się już chyba siedzenie w samotności tylko z papugą - chce wolności! :wink:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 06, 2009 12:46

Może jest zatkana i stąd te wymioty ? podajesz jej pastę odkłaczającą albo owies do przegryzania ?
Dwa z moich kotów mają tendencje do szybkiego zakłaczania się, głównie Kajtek. Jak nie mam wysianej trawy ze dwa, trzy tygodnie (bo stara uschła, a nowej jeszcze nie posiałam) to wiadomo, że na bank się zaraz chłopak zakłaczy i będą rzyganka.
Albo z przejedzenia - jak ostatnio kupiłam Exigenta RC to Dyzio i Rudy obżerali się nim jak prosięta do przysłowiowego urzygu (w pokoju na wykładzinie rzecz jasna :evil:).

Co do kupy to potrzeba czasu, żeby się unormowała, niestety :(.

Najważniejsze się się dobrze czuje, że wraca jej radość życia, zainteresowanie tym, co się dookoła dzieje. W schronisku była jak kukiełka, zwłaszcza przez te pierwsze tygodnie w klatce. Zaczyna się zachowywać jak normalny kot :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 06, 2009 12:50

trzymam kciuki by sliczna szylkrecia szybko doszla do siebie~!

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 06, 2009 13:59

zdjęcia się w końcu pojawiły... :D

może jest zatkana...
a może się małpka przejadła... bo powiem szczerze, że jak wczoraj zobaczyłam ile ona wyrzygała, to się zastanawiałam gdzie się to jej zmieściło... :roll: (przy suchej karmie)
zobaczę co dzisiaj się zadzieje i najwyżej pojadę z nią.

wstawię jakieś nowe zdjęcia dzisiaj. w sumie to ciągle ta sama sceneria zdjęć, no ale to wynika z tego, że Amberka jest w "izolatce"
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 06, 2009 18:43

bardzo cieszą wiadomości o Amber :D wszystko pomalutku się unormuje z pewnością!!!!
a czy jakieś domki się już zgłaszają?

Joasiu ja mam małą kopię Amber u siebie w domu na tymczasie ;) szylkretki są piękne :D
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 06, 2009 19:29

też uważam, że szylkretki są pięęęęęęękneeeeeeeeee :love:

sprawy wyglądają tak - byłyśmy dzisiaj z wizytą u CC.
generalnie nie za fajnie, ale będzie dobrze :)

sraczka ciągle jest, rzygowinki były jak przyszłam z pracy, a podczas wizyty u CC (ja sirota tego nie zauważyłam) okazało się, że Amber ma ropień na karku po szczepieniu.
ropień został przecięty, ropa wyciśnięta, rana opatrzona.
nowe lekarstwa do podowania i ponowna wizyta u CC w piątek.

CC stwierdziła, że może ten ropień powodował też, że ta biegunka nie przechodziła, bo bakterie grasowały po organiźmie. pewnie wszystko na raz - pierwotniaki, bakterie i lekarstwo, które podrażniało żołądek - efekt jest taki, że leci, i górą i dołem.
dodatkowo, najprawdopodobniej trzeba będzie powtórzyć szczepienie, bo to chyba nic nie dało - dopytam jeszcze w piątek.

a już myślałam, że jej lepiej... cholerka jasna, no...
teraz siedzi bidulka pod krzesłam i pewnie będzie miała na mnie foszka... będę musiała ją jakoś udobruchać... :wink:
grzeczniusia taka była, nawet się nie próbowała wyrywać. pewnie czuła, że to dla jej dobra.
strasznie mi jej żal, bo ona taka kochana i milusia (pomijając całonocne drapanie w drzwi...).
mam nadzieję, że to już koniec problemów i że będzie tylko lepiej, bo już chyba dość się bidulka namęczyła przez ostatnie tygodnie.
trzymajcie kochane Cioteczki kciuki za Amber - żeby się szybko wykurowała.
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 06, 2009 19:38

Magdo, wrzuć jakieś zdjęcie swojej szylkretki, to będziemy się zachwycać obydwiema ślicznotkami... :1luvu: ehhh....
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 06, 2009 19:46

Trzymam, trzymam cały czas.
Dobrze, że jest w domu i pod czujną opiekę - Twoją i CC.
Skóra mi cierpnie jak pomyślę, że nadal byłaby w schronisku, z tym rosnącym ropniem, ze szczepieniem prawdopodobnie nieskutecznym czyli jak nieszczepiona, z wyniszczającymi organizm biegunkami ... :roll:
Lepiej nie myśleć.

Wiem, że się martwisz i że to trudne, ale to właśnie o to chodzi, żeby wciągać ze schroniska kota, który natychmiastowo potrzebuje leczenia z prawdziwego zdarzenia i domowej opieki. Gdyby wszystko było ok., to Amber spokojnie mogłaby sobie tam siedzieć kolejne tygodnie i czekać na nowy dom.
Ale nie było ok. jak widać ... :( Bez przesady można powiedzieć, że ratujesz ją co najmniej od wyniszczenia organizmu i "rozłożenia się" :. Co to oznacza w schronisku - wszyscy wiemy, niestety.
Będzie dobrze :ok:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot], Lifter i 418 gości