~~~Przerażony,biały KAY.......w DT u Cameo topnieją lody:)))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 05, 2009 7:37

Czytam czytam.. moze ktoś ma jeszcze jakieś pomysły? :roll:

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Wto maja 05, 2009 8:37

tak sobie myślę, że chwilowo nosidełko chyba odpada.. chociażby ze względu na to że nie znamy jeszcze Kaya i nie wiemy jak by na nie zareagował.. no a wiadomo, że nie chcemy wygladać jak sałatka :wink:

Zastanawia mnie to wyciąganie ręki..
oraz to czy dobrym pomysłem jest przetransportowanie Kaya do izolatki czy raczej oswajanie go przy piecu.. Jak się Kay wciśnie za piec to niestety nie sposób tam nawet włożyć reki.. a wątpię, żeby sam podszedł..

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Wto maja 05, 2009 9:05

U nas w Łodzi jest Georg-inia ... anioł nie kobieta do trudnych kocich przypadków ... może napisz do niej z prośbą o rady/wsparcie? :)
Zresztą nie tylko ona, tak tylko podpowiadam, może wrzuć link do wtku Kaya do naszego, schroniskowego? Na pewno dziewczyny się odezwą. Ja nie mam doświadczenia :(

Kciuki. On jest taki piękny ... :oops: :roll:
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Wto maja 05, 2009 9:21

Napisałam :)
Zbieram wszystkie informacje do kupy jak na razie, więc każda rada jest bardzo cenna !!!

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Wto maja 05, 2009 9:52

jestem :)
nie wiem, czy pomogę, ale przy podobnie przerażonym Saszy konsultowałam się z behawiorystą. Faktem jest, że Sasza był u nas w domu, ale spróbujmy zaadaptować zalecenia specjalisty do warunków schroniskowych:
1. przeniosłabym kota do klatki, albo izolatki. Tak naprawdę nie wiemy przecież, czego on się boi, ludzi, innych kotów, może tylko jednego kota z boksu?...? przeniesienie do boksu szpitalika czy wystawówki dobrze sprawdza się też w naszym schronisku. Jeśli to możliwe - trzeba nakryć klatkę, przynajmniej od strony ewentualnych "zagrożeń". No i za nic nie wolno mu tam dokoptować innego kota!!!

2. nic na siłę. Może i kot się przekona, że przytulając go, nikt nie robi mu krzywdy, ale to jednak jest próba złamania jego woli. Dużo lepszy efekt osiąga się dając kotu możliwość wyboru. Dłużej to trwa oczywiście, bo zwierzak musi się sam zdecydować.

3. siedzenie z nim w boksie (albo przy jego klatce) to dobry pomysł. Można gadać, można czytać na głos, byleby się oswoił z głosem i obecnością człowieka. Nie próbujcie go jednak dotykać. Niech siedzi i myśli.

4. jeśli będzie jakiekolwiek zainteresowanie światem zewnętrznym, może uda się przeprowadzić zabawę z innym kotem tak, aby Kay to widział. Mogą tu służyć piórka, nie miętolić chętnego do zabawy, tylko "strzelić pokazówkę", że nie taki człowiek straszny

5. jedzenie i picie należy po troszeczku przestawiać w stronę wyjścia z izolatki czy klatki. Najpierw kotu pod nos, a potem coraz bliżej człowieka, ale nie co pół metra, tylko co parę cm. To najtrudniejsze chyba do przeprowadzenia, więc spróbujcie po prostu dawać mu jakieś smakołyki (mięso na przykład) tym sposobem, po kawałeczku, przez kilka godzin, które możecie mu poświęcić.

6. Po jakimś czasie można spróbować go dotknąć, oczywiście rękę wyciągamy wewnętrzną stroną dłoni to góry. Nie próbujcie od razu drapać pod bródką, dotykac łapek, brzuszka. Uważajcie też na uszy - nie wiemy, co w nich siedzi, jeśli jest galanty świerzb to uszy bolą. Jak dotkniecie i przez przypadek zrobicie krzywdę - kot znów się wycofa. Najlepiej delikatnie spróbować po główce.

To wszystko jest trudne do zrobienia w schronie, ale jeśli wolonariusze poświęcą mu choć dwie godziny w tygodniu, a pracownicy będą się stosowali do przyjętej metody - da efekty z pewnością. Wszystko to, co napisałam jest naprawdę ciężką pracą, było nam to trudno przeprowadzić w domu, a co dopiero w schronisku...
zasadniczą sprawą jest jednak brak pośpiechu, np. jeśli kot danego dnia zrobił kroczek w stronę człowieka, to nie oczekiwać więcej i nie zmuszać go do zrobienia kolejnego. Myśmy odsłaniali klatkę z Saszą codziennie, po 5 cm. Jeśli Sasza się wystraszył - zakrywaliśmy klatkę ponownie o te 5 cm. One nie lubią zmian, a już kilka zmian naraz to naprawdę za wiele dla takiego strachulca :(

powodzenia życzę, będę tu do Kaya zaglądać :ok: :ok: :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 05, 2009 10:02

Georg-inio.. u nas izolatka jest tak usytuowana, że koty nie widzą innych kotów.. Kay byłby tam zupełnie sam.. jest okno, jest szafka półotwarta..możemy wstawić mu budkę..taką większą, ale zakrytą, żeby czuł się bezpiecznie.
Izolatka jest w przejściu, więc czasem przechodzi tamtędy pracownik no i my. Kotów innych w izolatce nie ma.. a jeżeli będą to zawsze możemy powiesić koc pomiędzy dwoma boksami.
Może faktycznie powinniśmy przenieść Kaya na czas oswajania do izolatki..
On i tak raczej stroni od innych kotów.. tzn raz widziałam go jak spał na wybiegu w szafce.. ale tak to kota nie widać..

Smakołyków Kay nie ruszał.. nawet jak wyszliśmy z kociarni, to nie tknął mięska..


Dziękuję za porady :oops:

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Wto maja 05, 2009 10:43

iskra666 pisze:Smakołyków Kay nie ruszał.. nawet jak wyszliśmy z kociarni, to nie tknął mięska..


ale coś jeść i pić musi, bo inaczej już by umarł :(
nie chce mięsa? whiskas? rybka? śmietana? kiełbasa? szukajcie czegoś, na co się skusi.
skoro może być sam w izolatce, to ja bym go przeniosła. W naszym schronie było kilkanaście wystraszonych "dzikusów" - jak trafiały do szpitalika, do osobnych boksów, oswajały się w tempie zaskakującym.
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 05, 2009 11:01

Co do smakołyków.. to będziemy próbować wszystkiego..
co do przeniesienia.. kurcze.. muszę skonsultować z resztą..
ale chyba spróbujemy :)

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Wto maja 05, 2009 11:09

czy Kaj słyszy?
Jego zachowanie przypomina mi
Bubu - kota moich rodziców
kiedy się przestraszy
a boi się każdej zmiany
to zastyga w bezruchu i może tak siedzieć i siedzieć
wtedy trzeba go delikatnie wziąć
i rozgłaskać, głaskać i głaskać, mówiąc do niego...
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 05, 2009 11:23

:ok: :ok: :ok:
Obrazek

Ruach

 
Posty: 6908
Od: Pt sty 05, 2007 8:40
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Wto maja 05, 2009 11:24

Nie wiem czy Kay słyszy.. patrząc jak zwiewał jeszcze nas nie widząc to raczej tak...

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Wto maja 05, 2009 12:19

Moja Kropcia, po zamieszkaniu u mnie, zachowywała się identycznie. Zresztą do dzisiaj, a minęły już 4 lata, nadal boi się panicznie wszystkich ludzi poza mną. Na widok obcego stara się wcisnąć w najbardziej niedostępne miejsce, a jeśli jest to niemożliwe, to zastyga bez ruchu, wręcz kamienieje z wytrzeszczonymi oczami.

Przez pierwsze 3 miesiące u mnie poruszała się po mieszkaniu w ten sposób, żeby nawet nie mijać się ze mną. Oczywiście najpierw siedziała pod kanapą, gdzie wstawiałam miseczki z jedzeniem i wodą. Gdy chciała siusiu lub kupkę, to miauczała, a ja wtedy przynosiłam kuwetę w pobliże kanapy i wychodziłam z pokoju, żeby nie bała się wyjść spod kanapy.
Nie starałam się brać jej na ręcę ani dotykać, nie robiłam niczego na siłę. Niestety, w tym czasie trzeba było kilka razy pojechać do weta, a więc konieczne było złapanie Kropci i umieszczenie w transporterku, a potem podawanie leków.

W przeprowadzeniu tego wszystkiego pomógł mi - może niepoważny, ale bardzo skuteczny w przypadku Kropci - pomysł: otóż zanim zaczynałam ją łapać, psikałam w jej pobliżu, naokoło niej, kocimiętką w sprayu. Nawdychawszy się kocimiętki, Kropcia zaczynała się zachowywać, jak ktoś, kto wypalił kilka skrętów z marihuaną :lol: Uspokajała się, robiła się wesoła, pozwalała się dotykać, a nawet głaskać i brać na ręce. Najzabawniesze było to, że sama była zdziwiona, że się nie boi :lol: Niestety, takie popsikanie, działało przez kilkanaście minut jednorazowo.

W sumie trzeba było około 8 miesięcy, żeby Kropcia oswoiła się z moją obecnością zupełnie. Dzisiaj jest straszliwym pieszczochem, ale na ręce nadal nie lubi być brana.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 05, 2009 12:43

Ja się tylko zastanawiam czy znajdzie się taki "szaleniec" :wink:
który zechciałby dać Kayowi dom.. :roll:

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Wto maja 05, 2009 12:49

iskra666 pisze:Ja się tylko zastanawiam czy znajdzie się taki "szaleniec" :wink:
który zechciałby dać Kayowi dom.. :roll:


znajdzie się....na pewno........... :ok:
Obrazek

Ruach

 
Posty: 6908
Od: Pt sty 05, 2007 8:40
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Wto maja 05, 2009 13:05

Banerek dla Kota z bajki:
Obrazek
Kod: Zaznacz cały
[URL=http://tiny.pl/z48w][IMG]http://img504.imageshack.us/img504/7954/kay2kopia.jpg[/IMG][/URL]
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 61 gości