Ja niestety od tygodnia w domy mam efekt nieskończonej głupoty ludzkiej. Siedział taki bidul na chodniku. Nikt się nim nie zainteresował. Pani z kiosku, koło którego siedział, powiedziała, że on tak dwa dni już, ale ona go nie rusza, bo on chyba chory. Zabrałam do domu. Kot 3 dni leżał tam gdzie go położyłam, obojętny na cały świat. Zabiedzony, wychudzony. Teraz już lepiej, leki go postawiły. Porobiłam ogłoszenia, rozwiesiłam wszędzie, gdzie się dało, nic. Nabieram przypuszczeń, że ktoś się go pozbył. Nie umiem zrozumieć. On jak wracamy od weta to przy drzwiach od domu wyrywa się z rąk i drapie w drzwi, i miauczy i aż jakby krzyczy otwórz szybko, no szybciej! I co gorsze, wydaje mi się, że ktoś go kopnął i to nie raz. Nic nie boli, ale jak widzi nogę zbliżającą sie w jego kierunku, zaczyna warczeć aż, a wczoraj mojej mamie się z łapy oberwało....
Przepraszam za przydługie OT

Kciuki z całych sił
