A my już mamy Virbagen Omega na kolejną, trzecią i ostatnią serię.
Dwie po starej cenie 250 złotych, a kolejne dwie jeszcze nie wiadomo.
Przecież i tak im kupię.
Muszę też iść na badania krwi, może w środę, ale jeszcze nie wiem jak sobie poradzę, bo muszę iść z czterema kotkami.
Niunia i Gagusia na sprawdzenie krwi przed podaniem trzeciej serii Virbagenu, a Bunia i Lusia na sprawdzenie wątróbki, ale zrobię im badanie pełne, jak dadzą tyle krwi. Przecież ostatnio Lusia tylko ledwo dała na biochemie. Ona czuje się dobrze. Jest silna, umięśniona. Bunia natomiast bez zmian. Wagowo stoi w miejscu, jest taka wiotka w przeciwieństwie do Lusi.
Dzisiaj miało miejsce pewne zdarzenie. Otóż jestem z kotkami na balkonie i słyszę miauczenie maleńkiego kotka. Patrzę, ale nie mogę dostrzec bo krzaki mi zasłaniają ławkę. Jacyś przechodzący ludzie zwrócili uwagę jakiemuś dziecku żeby szybko odnieść malutkie z powrotem do matki. Ja niewiele myśląc, sweter na plecy i buty na nogi i chodu za blok. Trwało to dosłownie moment, ale już nikogo tam nie było.
Obeszłam dookoła, wołałam kici-kici, ale cisza.
Nie wiem gdzie ktoś zaniósł koteczka.
Teraz się zacznie z maluszkami.
