MalgorzataJ pisze:Aga&2 - jestes Wielka, od zawsze tak myślę - co za wspaniała dziewczyna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie no, nie jestem taka znowu wielka, 50 kilo żywca.Nie przesadzajmy
Spędziłyśmy dziś z
Kassją i p.Bożenką upojny poranek w lecznicy. Nie ma to jak znaleźć sobie rozrywkę
Łapek musiał mieć zmieniony opatrunek, towarzyszyła mu kota Kassji. Cała zwierzyna tkwiła w poczekalni bo wszystkim się zebrało dziś na szczepienia i kupowanie pipetek

(no dobra, był jeden piesek pod kroplówką...)
W każdym razie Łapek pomiaukiwał do wtóru z towarzyszką, dał się przewinąć prawie bez protestów.
Łapcia piękna, myślę, że jeszcze ze 2 razy i będzie zdrowy.
Teraz tylko potrzebny najlepszy dom na świecie...
Po południu zadzwonił jakiś babon. Taki klasyczny.
Pierwsze słowa (zamiast dzień dobry

) "Czy może pani do mnie oddzwonić ?

"
Spytałam grzecznie "że co proszę??"
"no, że służbowego telefonu"
Grzecznie wyjaśniłam że póki co TOZ nie zapewnia służbowego auta, laptopa ani telefonu
(choć może warto o tym pomyśleć
)
No to ona łaskawie powiedziała, że będzie mówić krótko.
Otóż koty na Jurowieckiej są (niemożliwe

) I mamy przyjechać i zabrać.
Usiłowałam jej wytłumaczyć, że w tamtym roku były łapane wielokrotnie, ale tam karmi tak dużo osób, że ich złapanie graniczy z cudem. Po prostu nażarte fuuutro nie wlezie do klatki i tyle.
Ale i tak mamy przyjechać i zabrać.
Więc spytałam jak ona może pomóc.
"Jak to - oburzyła się pani- przecież wystarczy że ja tu społecznie dzwonię!!!
Jesteście od tego, żeby je łapać choćby przez tydzień" No i musiała kończyć bo przecież dzwonić jest drogo...
W związku z telefonem babona
Kassja wybrała się na misję typu "szperacz - zwiadowca". No bo może faktycznie stado kotów Jurowieckich głodem przymiera.
Ale nie przymiera- ponoć obżarte jak smoki. Pewnie, że trzeba to połapać, ale nie mam pomysłu jak to zrobić jak toto takie wypasione.
Druga akcja typu "szperacz-zwiadowca" -miała miejsce w piwnicy bloku przy którym wczoraj łowiły się słodyczki. W nocy porozumiałyśmy sie telepatycznie z
Kassją - "a co jeśli jeszcze jakieś dziecko tam zostało? BO np nie dało rady jeszcze wyleźć przez okienko?"
Więc
Kassja wynalazła kogoś kto ją wpuścił do piwnic, wyśledziła właściwą piwnicę, obejrzała, obwąchała,obadała i inne o...
NO i nic nie znalazła. Więc można mieć nadzieję, że cały pakiet pojechał wczoraj.
Wieczorem zawiozłam pięknego Rudzika do nowego domku. Myślę, że fajnie mu będzie - starsza pani, młodsza pani kić się podobał a panie takie ciepłe. ..