Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
agiis-s pisze:przykro mi z powodu Płomyczka
ale
muszę się wstawić za kierowcami
jeżdżę samochodem od kilkunastu lat
i niejeden raz musiałam hamować bo przez drogę przebiegały mi różne zwierzęta w tym koty też (psy najczęściej przebiegają po pasach - pewnie za śladem zapachowym ludzi)
nie jeżdżę nadmiernie szybko, a jednak kot który wyskakuje samopas nie daje kierowcy żadnej szansy. Gwałtowne hamowanie możne spowodować groźny dla pasażerów auta i osób jadących za nim wypadek. Trudno też przez miasto poruszać się w tempie ciągnika bo a nuż wyskoczy nam pod koła jakiś kot.
W przypadku kotów żyjących dziko niebezpieczeństwo utraty przez nich życia pod kołami samochodów jest ogromne
i trudno winić za to kierowców.
Nigdy (na szczęście) nie stanęłam przed wyborem życie kota na drodze a bezpieczeństwo osób ze mną jadących, ale potrafię wyobrazić sobie taką sytuację i myślę że wy też.
to taki inny punkt widzenia, myślę ze wart przemyślenia
Ja-Ba pisze:Dziewczyny, ja nie piszę o sytuacjach gdy na trasie szybkiego ruchu gdzie jest dozwolona prędkość 110-130, ba, nawet 90 km/h i nagle pod auto wybiegnie kot. Wiem jak niespodziewanie i "nieobliczalnie" w naszym, ludzkim pojęciu potrafią zachować się koty i wcale nie chcę by ktoś ryzykował życie swoje lub cudze chcąc ocalić kota.
Ale jeśli jedzie się przez wieś lub przez miasto gdzie jest dozwolona prędkość 50 km/h / nie ma znaczenia czy ktoś się z tym ograniczeniem zgadza czy nie, dawno udowodniono ze jest to prędkość życia, czyli taka, która potencjalnej ofierze daje niemal 100% szans na jego ocalenie/ więc jeśli taki ktoś "przycina" w takim miejscu 100 lub / często!!!/ więcej, nie zasługuje na żadne usprawiedliwienie. Jeśli nie stał się mimowolnym mordercom, stanie się nim w końcu, to jedynie kwestia czasu.
Nie bądźmy za dobre dla tych którym śpieszy się tak bardzo że za nic mają cudze życie.
Mój szkolny kolega na zawsze będzie miał 19 lat. Był na pasach. Kierowca miał "ułańską fantazję". To tyle w tej sprawie.
Bardzo się cieszę Ja-Ba. W takim razie JP.Śliczne imię i bedzie nam przypominało Płomyczka.Ja doskonale rozumiem co miałaś na myśli pisząc o piratach. Tak wiele śmierci można było uniknąć i rzeczywiscie nie tylko zwierząt ale i Ludzi. A Cmentarz jest tego najlepszym dowodem. Przechodzę idąc do mamy obok grobowca gdzie zgineła cała rodzina .W tym dwoje malutkich dzieci , które były jeszcze w wózeczkach.Niemowlaczki. To straszne. U mnie jest dozwolona prędkość 30- 40 km. Rzadko kto taką predkoscia tu jeżdzi.Ja-Ba pisze:Izo
bardzo podoba mi się nowy kocio - rudzielec i chętnie go zaadoptuję.
Może mieć na imię JP. czyli Junior-Płomyczek / dżej-pi/
Może za ostra jest moja poprzednia wypowiedź, sorki. Odwiedzam na cmentarzu kilka osób których jeszcze długo nie powinno tam być, stąd rozgoryczenie.
Śliczne dzięki Myshka. Pięknie Dziękujemy Ci za Wsparciemyshka pisze:Melduję przelew dla Centki
myshka pisze:Melduję przelew dla Centki
Ja też sie martwie Przed chwilką stamtąd wrociłam. Wołałam obeszłam trzy alejki i nic. Jutro pojadę tam z rana. Mimi zimą codzień prezychodziła ale wtedy karmiłam tylko ja a teraz jeszcze przyjezdża co drugi dzień ta Karmicielka. Nie wiem albo nie jest głodna albo ma kociaki i wychodzi tylko kiedy jest wolna. Sama już nmie wiem co myslec bo wszystkie pozostałe sa. Na dodatek sie podłamałam bo odkryłam gniazdo na jednej działce.Ja tam jeszcze nigdy wcześniej nie byłam ale wiem czyja to działka i kiedyś rozmawiałam własnie z tym Panem bo przyjechał z jedzeniem do tych swoich kotów. On był takim białym dużym samochodem ale ja go ostatnio nie widuje. No chyba ze przyjeżdza rano. Niewiem. Poszłam tam szukać Mimi. Dwie śliczne szynkretki głodne jak smoki mi wybiegły na spotkanie. A dalej jeszcze czekał pingwinek i czarny. Kiedyś u Karmicielki spotkałam trzy zupełnie inne koty. Jedna z bużką Arlekina z takim przedziałkiem na nosku i bardzo smutnym pysiem. Bardzo sie łasiła. Chciałam ją zabrać na sterylke i moze domu szukać ale od tamtej pory jej nie widuje. W sumie była tylko dwa razy. A druga to młodziutka z ubiegłego roku. Chyba jej córka. No i jeszcze taka szara. Wydaje mi sie że to nie sa wszystkie koty na tych działkach. Muszę jutro rano pojechać i przeczesac teren od drugiej strony. Boję sie że tam są głodne koty.I nie wiem ile ich jest. To rozległy teren. Od strony bramy pierwszej nigdy nie bylam bo to bardzo daleko. A z tego co mi mówiono wcześniej wszystkie koty przeniosły się tutaj. Ale teraz okazuje sie że jednak nie.Jutro będe jej szukać. Albo Mimi ma kociaki albo je rano. Ja też zostawiam zawsze na zapas. Niewiem naprawde niewiem. Może jutro coś ustalę. Te działki to hektary do przebycia. Pełno zieleni, altanek i zakamarkow.Wszystkie kociaki są codziennie tylko Mimi nie przychodzi. Nie sądze aby coś sie jej stało bo tam jest w miare bezpiecznie i jest gdzie sie ukryć.Jak coś ustale to zaraz napiszę.Pięknie Ci Dziękuję za Wsparcie i Pomoc.prosiaczki2 pisze:myshka pisze:Melduję przelew dla Centki
A ja dla Mimi.
Izo, czy Mimi nadal się nie pokazuje ? Martwię się o nią...
Użytkownicy przeglądający ten dział: MruczkiRządzą i 284 gości