» Czw kwi 30, 2009 10:49
Wcale się nie dziwię. Pierwsze dwa koty po prostu sie pojawiły, kolejne trzy to właśnie adopcje. Przeżywałam jak mrówka okres... Nie mogłam sie doczekać, 100 pytań do domków w których były o jedzenie, o pielęgnację (w przypadku puchatek byłam zieloniutka), o szczególne upodobania... Kiedy już przyjechały obserwacja zachowań - czy je (prawie panika bo nie chciały jeść na początku), czy...no, po jedzeniu w kuwetce zostawia, kiedy przestanie "nornicować" bo na początku dekowały się po kątach, jak się dogaduje z rezydentami... Potem radocha bo zaczęły wypełzać "na pokoje", niemal odlot bo wlazło na kolana...
Do tej pory z Hino i Miyuki mamy jakieś "pierwsze razy" - są u mnie od kilku tygodni i nadal mam ten "haj" dokocenia. Niepowtarzalne.