Czupurki są

oba

(
Teraz to już jestem pewna na 10000% (to pierwsze Cóś, o którym wspomniałam to był "obcy"

, a to drugie Cóś to była Ceśka)
Początkowo widywa lam je pojedyńczo. w sobotę, były oba na raz i teraz już je rozpoznaję kto jest kto.
Snejki jest większy ale to straszny dzikus, Czesia mniejsza, długonoga jest zdecydowanie odważniejsza. Odgrodzona siatką, je w odległości ok. 2 m ode mnie. Myje się w mojej obecności, przeciąga, tarza na chodniku

.
Wczoraj i dzisiaj do mnie miaukała jak do niej gadałam. Aga ona chyba by się oswoiła, ale ten dzikun byłby wtedy sam i nie wiadomo co dla nich lepsze.
Koty ich nie przeganiają (doceniają moją darmową wyżerkę), ale ich matka mnie wkurza. Pierwsza przy miskach (przez siatkę przechodzie od siebie jak małpa). Muszę jej pilnować
(czytaj: miziać albo trzymać na rękach), bo wyżera im co smaczniejsze z misek, zrobiła się gruba jakby miała lada moment się okocić.
Dzisiaj ją uwięziłam w biurze, by się maluchy najadły. Myślałam, że się obrazi na mnie, ale nie. Ona jest teraz taka miziasta, że aż nie do wiary.
Dzisaj po najedzeniu się brykały pomiędzy kotami, a gości przyszło aż trzech (w tym Fiona - przecież musiała po nich podojadać). Zauważyłam, że od 2 dni wieczorkirm już nie przychodzi "Zołza". Chyba ją zamykają w domu (jej też ostatnio tyłek za bardzo urósł

)
Mam trochę zdjęć, ale różnej jakości a czasu brak by nad nimi popracować.
Acha, mamy jeszcze innych stołowników - parkę jeży
Przez te kilka ostatnich dni te koty bardzo mi pomagały oderwać myśli od problemów