Koty regenerują siły i czekają na następny wyjazd, a ja staram się, jak mogę i myślę o uatrakcyjnieniu im działki. Więc gdy zobaczyłam dziś w Leksykonie ogrodnika dodawanym do GW dział Koty, rzuciłam się zachłannie do czytania, pamiętając "poziom" wcześniejszych części. Nie zawiodłam się

.
Należy np. przewidzieć w ogrodzie specjalny kącik, w którym kot mógłby się bawić i wygrzewać, przeznaczając grządkę na kocimiętkę. Oczywiście kot będzie grzecznie siedział w swoim kąciku i nigdzie dalej nie pójdzie.
Staramy się też, żeby rośliny na grządkach rosły gęsto, szczelnie przykrywając glebę. Oczywiście to, ze rośliny sadzimy w odstępach przewidując późniejszy rozrost, to pikuś.
Siewki i młode rośliny przykrywamy siatką, najlepiej... zardzewiałą, bo mniej widoczna. Można też otoczyć grządkę patyczkami lub gałązkami (na pewno nie przeskoczą

). A durna wywaliłam sterty zardzewiałego drutu i siatki z terenu, a mogłam mieć taki piękny ogród w typie postindustrialnym

.
Można też rozkładać na grządkach skórki cytrusów. No niby można, tylko musiałabym chyba jeść wagon cytrusów miesięcznie

. Ewentualnie wysypujemy na grządki kulki na mole - tu wyobraziłam sobie upojny zapach dochodzący z rabatki.
Podobno koty nie lubią też mokrej ziemi... No, może niektóre nie lubią, moim nie przeszkadza.
Dobrym sposobem na pozbycie się kretów jest hodowanie kilku kotów, które nocą będą polować w ogrodzie. Nie wiem, co prawda jakim cudem, skoro będą wszędzie odstraszacze. Ale najlepiej jest wypatrzyć, kiedy kret kopie kopiec i go delikatnie wykopać. Chyba trzeba wybudować ambonę na środku działki i czatować z lornetką, a kret na pewno poczeka spokojnie, aż go wykopią.