Kociak od razu dał się poznać jako wyjątkowy przytulanek,
wręcz uzależniony od człowieczych czułości.
Za każdym razem gdy wchodzę wita mnie radośnie i pcha się na ręce i kolana.
Leczenie zajęło nam ponad 2 tygodnie. Poem kastracja, potem szczepienia.
Ostatni etap to wizyta u dra Garncarza, bo prawe oczko bardzo mnie niepokoiło.
Werdykt: bardzo silny uraz spowodował trwałe, nieodwracalne uszkodzenie gałki ocznej, oczko jest całkowicie niewidzące.
Nieoperacyjne.
Tego nie podejrzewałam, bo kociak zachowuje się absolutnie normalnie.
Ma dobry charakter, nie przeszkadzają mu inne koty, chętnie bawiłby się z każdym z nich.
Jest w nim trochę z luzaka - gdy któryś kot zaczyna na niego furczeć,
to po prostu przechodzi i idzie sobie dalej.
Potrafi też sam się bawić, u nas jego ulubioną zabawką jest pluszowy dziobak.
Poluje na niego, pozwala uciec, potem go dopada i tak całymi długimi minutami.
Podobnie traktuje ludzką rękę - łapie całą łapkami i trzyma prosząc o wspólną zabawę.
Jest bardzo kochany, milutki, pełen pozytywnych uczuć dla człowieka.
