Całe szczęście zatem, że szpilki od Blahnika pozostają w sferze marzeń, w rzeczywistości moje gospodarstwo domowe opiera się ostatnimi czasy na zakupach z Lidla
(żeby nie było: Dranie jedzą Sanabelle, Profilum i Purinę, karmę z Lidla jadam ja
)
Busiaczek marnie: coś tam chrupnęła, mokre też ruszyła - ale marnie

Jest coraz bardziej zmęczona i smutna

Jutro przed południem na krew i na konsultację do kolejnej wetki

...
Godzilla jest kotem natrętnym. Najbardziej lubi siedzieć mi na ramieniu i mruczeć do ucha

Dobrze, że to ona ma takie upodobania, lest leciutka jak piórko - a nie np. Ropuszek lub Piopluś
Po weekendzie szczepimy, 5 maja ciachamy, a potem w świat
Dziś pewien forumowy Anioł obdarował mnie dosyć dużą kwotą, która przynajmniej na jakiś czas pozwoli pokrywać koszty wszystkich wizyt w lecznicach i kolejnych badań Chudej... A potem może będzie łatwiej, może coś zaoszczędzę z pensji, przecież przez ostatnie miesiące żyłam za jakieś marne grosze i przeżyłam

, Dranie mają jeszcze zapasy karmy...
Gdyby tylko za pieniądze można było kupić choć kilka lat jej życia...
Zadziwia mnie to wszystko.
Od początku roku zaczęłam wchodzić na forum po kilka razy dziennie, założyłam Drański wątek, zaczęłam pisać o sobie... To był koszmarny, bolesny i straszny czas, apogeum kolejnego nawrotu choroby na smutek, kanał... Najpierw zaczęłam spotykać się i korespondować z osobami z Deprechy, z dnia na dzień właściwie dostawałam coraz więcej serdecznych privów od kolejnych osób z ogólnego forum, tak wiele z Was na różne sposoby starało się mi pomóc, a przede wszystkim - nie pozwolić mi ostatecznie się wycofać (psychicznie - bo o skutecznym i radykalnym wycofaniu się raz na zawsze ze względu na Dranie nie ma mowy) i odciąć od rzeczywistości... Zwrot prawdopodobnie nie nastąpiłby tak szybko, gdyby
wiadoma osoba nie dwoiła się i nie troiła 
aż tak w chęci zemsty, gdyby najpierw nie podpuściła kogoś do czegoś, co - choć samo w sobie zabolało mnie bardzo - nagle i radykalnie otworzyło mi oczy. Wreszcie. Bo gdyby nie nastąpiło nic gwałtownego, gdybym ciągle była zdana na pastwę swoich głupich uczuć, pogrążałabym się w tym dole jeszcze głębiej i głębiej

, bolałoby coraz bardziej beznadziejnie, a mimo to ja sama nie umiałabym powiedzieć 'dosyć'...
Zaczęłam się podnosić. Zaczęłam coś robić. Zaczęłam widzieć słońce na oknami. Dzięki Nualli i kochanej Uschi trafiła mi się całkiem znośna
(choćby tylko na ten czas dochodzenia do siebie - bo może potem chciałabym zarabiać jednak ciut więcej...) praca, dzięki forumowym Aniołom mam za co leczyć
(a przynajmniej chociaż robić w tym celu wszystko, co tylko można zrobić
) Chudą Cholerę, poznałam osobiście kilka z Was, których dotąd nie znałam i wiem, że zawsze mogę na Was liczyć

... Wychodzę do ludzi, odzyskuję głos, zaczynam widzieć i czuć wiosnę... Ogrzewam się nadal głównie starymi wspomnieniami - ale tak widać musi już ze mną być, tym bardziej, że to - paradoksalnie - przypomina mi, że moje życie było kiedyś dla kogoś coś warte i że na zawsze mam już dla siebie ten najcenniejszy skarb, jaki jeden Ktoś może drugiemu Ktosiowi dać...
Jakoś się zbieram. Niech ona tylko żyje, niech jej się poprawi...
A Czarna Dama z San Francisco zniknęła stąd niczym szczur kanałowy. To chyba świadczy samo za siebie.
I jakoś budująco działa na mnie świadomość, że kilka najuczciwszych, najszczerszych i obiektywnie sprawiedliwych osób z tego forum odezwało się do mnie po całej aferze z takimi ciepłymi słowami.
Dziękuję wam za wszystko.
chyba nie mogę już się położyć, nie mogę Was wszystkich zawieść, co...?
EDIT: na prośbę Anioła usunęłam z posta jego (jej

) nicka