Mieszkam na 13-tym piętrze, balkon niezabezpieczony i ze względu na Kotka prawie na niego nie wychodzimy. W oknach mamy siatki, ale za balkon się jeszcze nie zabraliśmy. Mieszkanie jest wynajmowane, nie wiemy jak długo tu pomieszkamy, nie chcemy więc w nie inwestować, a poza tym nie wiemy, jak właściciel mieszkania zapatrywałby się na przeróbki balkonu. Ale jak pooglądałam sobie zabezpieczenia, stwierdziłam, że to nie takie trudne i może jednak się zdecyduję - moglibyśmy wreszcie otworzyć latem balkon.
Jeśli nie korzstacie z balkonu możesz zablokować wyjście na niego siatką. My rozpieliśmy siatke w drzwiach balkonowych, przybijając ją do futryn. Tylko siatka musi być mocna - moje tę którą mieliśmy rozerwały u dołu... Innym sposobem, w miarę tanim jest zrobienie wewnętrznych drzwi. Kupujecie listewki, nakładacie na nie siatkę, przyczepiacie na zawiasy, jeśli nie korzystacie z balkonu moga być w lato zamknięte "na stałe".
Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.
Macda pisze:Jak dobrze mieć zabezpieczony balkon...
Ja dobrze kiedy niezabezpieczony balkon jest nie otwierany...
BTW kiedy juz musze wyjsc na swoj balkon, co zdarza choc rzadko, po prostu zatrzaskuja za soba lekko drzwi, aby zaden siersciuch nie pobiegl za mna.
Szkoda koteczka, ale jak mozna bylo nie zauwazyc nieobecnosci kota w domu przez tyle godzin .
Kiedys mieszkałam na 3 piętrze wynajmowanego mieszkania z moja kicia Kirką. Kocia ekspansywna, właziła wszedzie, rozpychała ciałkiem szpary w uchylanych oknach żeby tylko popatrzec na wróbelki. Do palpitacji serca doprowadzała mnie chodząć na luzaku po barierce balkonu...nic wtedy nie robiłam z napieciem wpatrując sie w kotę, bałam się, że reagujac jakkolwiek moge ja wytrącić z równowagi, w przenośni i dosłownie...Właściciel na sugestie o zabezpieczeniach reagował szeroko otwartymi z przerazenia oczami i watku nie podejmował....o ironio, kiedy przeprowadzilam sie do rodziców na parter, kotka zachłysneła sie wolnością i godzinami przebywała na ogródku. Upadek z wysokości jej nie groził ale zatruła sie chlorem czy innym syfem wylewanym przez dozorczynię w smietnikach i miejscach odwiedzanych przez lokalnych pijaczków...tak czy inaczej zabezpieczać!