» Czw kwi 23, 2009 20:55
Beliowen, rozumiem Cie i jestem z Wami.
Dzis wygladało, ze Kuba odchodzi. Nie byłoz nim kontktu, cały drżał, jedno oko mu sie zamknęło a na drugie zachodzila migotka... Zlapalam go zawinietego w kocyk i wyruszylam do weta. Po wyjściu z domu miauczał tak niesamowitym głose, że zawrocilam. Nie chcialam, żeby to się stało w drodze. Nie umarł, ale jest slabiutki, mało je i cały czas śpi. Zobaczymy co przyniesie jutro...