Wątek Emi. Jeszcze pare pytań

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 30, 2004 13:28

jul-kot witaj na forum. Znam cię z gazetowego zwierzęcego forum.Bardzo skrupulatnie czytam zawsze Twoje rady. Cieszę się , że tu jesteś :piwa:
Magda

ObrazekObrazek
Pokemon i Ptyś

magda gabryś

 
Posty: 583
Od: Wto kwi 22, 2003 20:54
Lokalizacja: warszawa Ursynów

Post » Pt sty 30, 2004 14:31 sterylizacja

Witam ponownie!
Miło mi, będę się i tutaj odzywał co jakiś czas. Co do opinii wetów na temat terminu sterylizacji zdania są podzielone. Mądrzy lekarze mówą to, co napisałem. Innym zależy na pacjentach (i kasie), jeśli odłożą sterylizację, może potem delikwent pójdzie do kogoś innego.
Do vetserwisu nie mam zaufania, ich szef i oni są zapatrzeni w USA, gdzie propaguje się sterylizację nawet kilkutygodniowych kociąt. Piszą, że hormony nie są potrzebne do rozwoju. Ciekawa teoria.
Inna sprawa, z którą nie mogę się zgodzić, to jest propagowanie przez vetserwis "nowoczesnej" i "oszczędzającej" metody sterylizacji kotek przez małe nacięcie. Ta chwalona metoda jest obiektywnie bardziej brutalna i powodująca znacznie więcej komplikacji niż tradycyjna, a jedyna "oszczędność" to oszczędność drogich nici rozpuszczalnych, których potrzeba znacznie mniej, i czasu szycia. Wyrywanie organów spośród wnętrzności hakiem powoduje realne zagrożenie urwania lub przebicia czegoś po drodze, co może nawet pozostać niezauważone. Przebicie pęcherza, przerwanie naczyń krwionośnych, jajnika lub macicy, pisałem już o tym parę razy. Znam takie przypadki. Argument, że trochę krótsza rana goi się krócej jest po prostu śmieszny. Niestety ta metoda jest propagowana i tutaj, ale trudno, nie przekonam wszystkich, tak samo jak nie pomogę wszystkim kotom, zwłaszcza tym bezdomnym. Takie jest życie ...
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 30, 2004 14:47

mysikluliczek pisze:Hehe, matematyka jest wspaniała :wink: Niestety nie zawsze ją rozumiem i przyznaję, że studia dają nieźle popalić i jak to kiedyś pewnien dr powiedział: "Czasami wydaje się nam, że jakąś dziedzinę wiedzy opanowaliśmy w stopniu zadowalającym, ale życie często to weryfikuje." (słowa te padły po pierwszym kolosie, z którego 3/4 roku miało wynik na poziomie 40% i mniej)

Matematyka mnie ogromnie fascynuje... Ale rozumiem tylko podstawowe rzeczy... Tym niemniej jest to nauka, która robi na mnie wielkie wrażenie. Gratulacje!
Florcia
Obrazek

ako

 
Posty: 523
Od: Czw kwi 17, 2003 15:02
Lokalizacja: Warszawa Tarchomin

Post » Pt sty 30, 2004 14:50

mysikluliczek pisze:
kiwi pisze:teraz jeden jest czarny a drugi biało - błękitny :lol: .

Biało-błękitny? Masz jakieś fotki??


fotki Kiwi kocich są w tym wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=12329

by the way - cuudna kicia :love:
czterej pancerni.... i piesy dwa :)
ObrazekObrazekObrazek Obrazek

Gacusiowa

 
Posty: 5427
Od: Wto gru 09, 2003 12:22
Lokalizacja: Świebodzin, home sweet home <3

Post » Pt sty 30, 2004 15:06

Korzystając z okazji i ja witam Emi i jej panią oraz jul-kota. Juliuszu, pamiętam twoje posty z Gazzety. Też nie bardzo wierzę w sterylkę kotków przed rujką. Niektórzy lekarze wyraźnie zaznaczają, że może to prowadzić do psychicznego i fizycznego upośledzenia zwierzątka. Moja kicia miała 3 rujki, dokuczliwe, bolesne, dlatego szykujemy się do sterylki w marcu lub kwietniu. Najpierw musimy wybić robale i wzmocnić kiciucha. Pozdrawiam serdecznie. Emi jest słodka, ja też mam pręguska, więc zaczarowała mnie całkowicie.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt sty 30, 2004 15:27

Ech, dobrze ze sie Juliuszu tu zjawiles. Ze sterylka poczekamy oczywiscie. Niech wszystko bedzie tak jak powinno byc.
Swoja droga, to az mi sie rzygac chce, bo wszedzie tylko kasa kasa kasa. Jeden wet ci powie, ze masz nie sterylizowac (odpada kasa z zastrzykow), drugi ci powie, ze mozesz juz sterylizowac (bo jeszcze pojdziesz gdzie indziej). Szkoda gadac.. A USA nie sa dla mnie zadnym autorytetem, oni tam nawet usuwaja kotom pazury.
Agatka i
Obrazek
"Koty prowokują człowieka do nieustannych wyznań miłości"
Christopher Sandt

mysikluliczek

 
Posty: 1101
Od: Sob sty 10, 2004 22:20
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 30, 2004 18:48 Re: sterylizacja

jul-kot pisze:Inna sprawa, z którą nie mogę się zgodzić, to jest propagowanie przez vetserwis "nowoczesnej" i "oszczędzającej" metody sterylizacji kotek przez małe nacięcie. Ta chwalona metoda jest obiektywnie bardziej brutalna i powodująca znacznie więcej komplikacji niż tradycyjna, a jedyna "oszczędność" to oszczędność drogich nici rozpuszczalnych, których potrzeba znacznie mniej, i czasu szycia. Wyrywanie organów spośród wnętrzności hakiem powoduje realne zagrożenie urwania lub przebicia czegoś po drodze, co może nawet pozostać niezauważone. Przebicie pęcherza, przerwanie naczyń krwionośnych, jajnika lub macicy, pisałem już o tym parę razy. Znam takie przypadki. Argument, że trochę krótsza rana goi się krócej jest po prostu śmieszny. Niestety ta metoda jest propagowana i tutaj, ale trudno, nie przekonam wszystkich, tak samo jak nie pomogę wszystkim kotom, zwłaszcza tym bezdomnym. Takie jest życie ...
Pozdrawiam, Juliusz.


Sądzę, że jeśli sterylka przez tzw. małe cięcie wykonywana jest przez lekarza z odpowiednim doświadczeniem, ryzyko "przebicia" czegokolwiek jest raczej niewielkie, a korzyści płynące z tego spoobu wykonywania zabiegu duże. Moja kicia miała sterylkę z małego cięcia i wierz mi - doszła do siebie o wiele szybciej, niż wiele kotek po "dużym cięciu".
Odradzanie tej nowoczesnej metody, to tak jakby odradzanie człowiekowi, który ma mieć usunięty pęcherzyk żółciowy metodą laparoskopii (3 nacięcia wielkości 1-2 cm) na korzyść metody tradycyjnej (12-centymetrowa rana). 8O
Inną sprawą jest możliwość zastosowania metody oszczędzającej u danej kotki. Im kotka starsza, im więcej rujek miała i im więcej hormonów już jej podano - tym większe jest prawdopodobieństwo, że jej macica i jajniki są w złym stanie. Wtedy lekarze chętniej stosują metodę sterylizacji z dużego cięcia, bo otwierając powłoki brzuszne mogą łatwiej ocenić stan wszystkich narządów i ewentualnie zareagować.
Nie rezygnuj tak łatwo z decyzji, którą wcześniej podjęłaś - poczytaj jeszcze, rozważ wszelkie za i przeciw, a przede wszystkim znajdź dla kici dobrego weta, do którego będziesz miała zaufanie, bo tak naprawdę to tylko lekarz po zbadaniu kota może ocenić jego stan i podjąć decyzję o sposobie działania.
Pozdrawiam :)

ina

 
Posty: 4098
Od: Śro paź 08, 2003 21:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sty 30, 2004 20:30

ina pisze:
Nie rezygnuj tak łatwo z decyzji, którą wcześniej podjęłaś - poczytaj jeszcze, rozważ wszelkie za i przeciw, a przede wszystkim znajdź dla kici dobrego weta, do którego będziesz miała zaufanie, bo tak naprawdę to tylko lekarz po zbadaniu kota może ocenić jego stan i podjąć decyzję o sposobie działania.

Nie zrezygnowałam, ale postanowiłam jednak poczekać, aż Emi dojrzeje. O dobrego weta też nie jest łatwo :?
Agatka i
Obrazek
"Koty prowokują człowieka do nieustannych wyznań miłości"
Christopher Sandt

mysikluliczek

 
Posty: 1101
Od: Sob sty 10, 2004 22:20
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto lut 03, 2004 18:26 sterylizacja

Witam!
Wcięło mi długi tekst, bo system mnie wylogował. Ten sam problem był kiedyś na forum Gazety, ale poradzili sobie z tym. Nic straconego, człowiek całe życie się uczy, odezwę się jutro.
Tymczasem pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 04, 2004 17:39 sterylizacja

Witam!
I znowuż jestem! Miałem trochę mało czasu, ale czas się znalazł. Możemy znowu podyskutować na temat sterylizacji. Jak już pisałem, nie mogę nikomu zabronić korzystania z >nowoczesnej< metody sterylizacji przez małe nacięcie, ale konsekwentnie BĘDĘ ODRADZAŁ.
Jest to operacja ryzykowna i może powodować szereg komplikacji, mało prawdopodobnych przy metodzie tradycyjnej. Jest dokonywana NA ŚLEPO przy użyciu haka i nawet doświadczony chirurg może łatwo popełnić błąd. Znam wiele przypadków komplikacji polegających na przebiciu jelit lub pęcherza, kiedy treść pokarmowa lub mocz przedostają się powoli do jamy brzusznej, a opiekun orientuje się, że coś jest nie tak w kilka dni po operacji, gdy kotka ma już obolały i wzdęty brzuch i zapalenie otrzewnej. I co wtedy? Druga, już normalna operacja w stanie zapalnym czy uśpienie?
Przerwanie jajnika przy wyciąganiu może spowodować rozlanie jego treści i permanentną ruję przez kilka lat. Jeśli przerwie się macica, urwany kikut może być już nie do wyciągnięcia przy pomocy haka. To nie musi być nawet wina chirurga, czasem te organy są słabe i łatwo się przerywają. Wnętrzności nie leżą swobodnie w jamie brzusznej, bo przelewałyby się jak woda, są ze sobą połączone tkanką, tłuszczem, naczyniami. Nie wyjmuje się spośród nich potrzebnych organów, tylko je wyrywa. Nie wierzcie w piękne zdjęcia, każdy, kto kiedyś fotografował wie, że te ładne są zwykle wybrane z setek innych.

Ina pisze, że >... korzyści z wykonywania tego typu zabiegu są duże, a ryzyko niewielkie<. Skąd to wiesz, Ino?
Twoja kotka miała szczęście, że wszystko poszło dobrze. Skąd wiesz, że szybciej doszła do siebie niż kotki po >dużym cięciu<, ile takich kotek widziałaś?
Zastanówmy się, jakie są te korzyści. Niewątpliwie są, i to duże. Nici rozpuszczalne są drogie, a potrzeba ich znacznie mniej. Czas chirurga jest drogi, a szycie jest łatwiejsze i krótsze. Operacje takie są tańsze i dlatego najczęściej wykonuje się je u kotów bezdomnych i schroniskowych. Śmiertelność w schroniskach i tak jest duża, kto będzie się zastanawiał, czy kotka >zeszła< po operacji czy z innych powodów, kto by tam prowadził taką statystykę. Jest jeszcze jedna korzyść, argument, że krótsza rana po operacji goi się łatwiej (co jest problematyczne) służy do uspokojenia sumień tych działaczy z ruchu obrony praw zwierząt, którzy godzą się na wypuszczanie kotek bezdomnych czy schroniskowych tuż po operacji. Zwierzęta bezdomne żyją i tak krótko, kogo obchodzi, czy taka kotka przeżyje?
A korzyść dla zwierzęcia, bo chyba o tej głównie powinniśmy dyskutować? Ta krótsza rana ? Dwa centymetry a nie cztery? Będzie goiła się dwa razy krócej? Czy stu robotników wykopie dołek sto razy szybciej niż jeden?
W metodzie tradycyjnej pole operacyjne jest dostępne i chirurg widzi, co robi. Spokojnie wypreparowuje odpowiednie narządy, ucina i zawiązuje, gdzie trzeba. Pomęczy się przy zaszywaniu, szycia jest więcej, ale szyje szwem krytym, nie wymagającym opatrunku i rana też łatwo się goi..
Od wielu lat sterylizujemy kotki metoda tradycyjną, bezdomne i domowe, po kilkadziesiąt rocznie. Kotki bezdomne przetrzymujemy przez dwa tygodnie, do pełnego zagojenia się rany, potem dzikie wypuszczamy, a łagodne i nadające się do adopcji oddajemy ludziom. NIGDY po takim zabiegu nie było komplikacji. Kotka dostaje osłonowo antybiotyk w czasie operacji i co najmniej drugi raz po dwóch dniach. Na drugi dzień po operacji już normalnie chodzi, je i załatwia się, na następny już skacze. Rana goi się szybko, zwykle przysycha bez żadnego opatrunku po kilku dniach, po dziesięciu można wyciągnąć zewnętrzną nitkę. Lub nie, są rozpuszczalne. Gdzie ta korzyść z krótszego cięcia?

Drugi problem, który poruszałem, wczesna kastracja kotów w USA i nie tylko. Podejrzewam, że wyjaśnienie tej sprawy jest prostsze, niż można się spodziewać. W USA przeprowadzane są okresowo przez obrońców praw zwierząt szeroko zakrojone akcje wyłapywania bezdomnych kotów i wtedy kastruje się wszystko, co się złapie, więc i małe. Jeśli się ich nie wykastruje, do czasu następnej takiej akcji za kilka miesięcy zdążą się rozmnożyć. Jest to zgodne z zasadą >cel uświęca środki< gdzie nadrzędnym celem jest ograniczenie populacji bezdomnych kotów. A ich zdrowie? Są niczyje, żyją i tak krótko.
Lansowana przez weterynarzy teoria o >nieszkodliwości< sterylizacji i kastracji w młodym wieku służy chyba tylko uspokojeniu sumień działaczy ruchu.

A obcinanie pazurów? Sprostowanie! Nie pazurów tylko PALCÓW. Po to żeby pazury nie odrastały trzeba usunąć jeden człon każdego palca razem z pazurem. To jest BARBARZYŃSTWO. Jak musi cierpieć taki kot po operacji, kiedy wszystkie łapy ma pokaleczone? Jak potem ma normalnie żyć. Takie zabiegi wykonywane są dla wygody właścicieli, chyba nie w interesie kota? Niewątpliwie jednak >uczeni< amerykańscy i na to znaleźli >naukowe< uzasadnienie. U nas takie zabiegi są zabronione, ale dochodzą mnie słuchy, że są wykonywane przez >uczynnych< weterynarzy ( za operację 800 zl, prawda, że nieźle? ).

Interes człowieka a interes jego najbliższego przyjaciela zwierzęcia ... Przemyślcie to.
Pozdrawiam, Juliusz.

p.s.
Matematyków podziwiam, moje gratulacje!
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 04, 2004 21:25

Mnie tam argumentacja Jul-kota przekonuje... Czekam aż kicia jeszcze trochę dorośnie i zdecyduje się na tradycyjne cięcie.
Agatka i
Obrazek
"Koty prowokują człowieka do nieustannych wyznań miłości"
Christopher Sandt

mysikluliczek

 
Posty: 1101
Od: Sob sty 10, 2004 22:20
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lut 05, 2004 0:04

Nie jestem lekarzem, więc na temat wyższości jednej metody nad drugą nie wypowiem się.
Moje obie kotki były sterylizowane metodą tradycyjną.
Komplikacji nie było.
O tym jak przebiegała rekonwalescencja można przeczytać na naszej stronie www w dziale "Operacja".
Czy było to długo, czy krótko, czy "normalnie", czy "nie normalnie" - oceńcie sami.

Wojtek

 
Posty: 27819
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pon lut 09, 2004 15:36

Witaj Jul-kocie. Moja młodsza kotka Mi-Norka była sterylizowana przez małe cięcie przy narkozie wziewnej (intubacyjnej). Miała wówczas 14 miesięcy. Małe cięcie dlatego, że ten lekarz innych nie robi, a tylko on robi zabiegi przy narkozie wziewnej. Chciałam kotce oszczędzić dochodzenia do siebie po zwykłej narkozie (miała jednocześnie usuwaną przepuklinę)i uparłam się na tę wziewną. Skutek? Kocia miała tak podrażnioną tchawicę, że przez kilka dni nie mogła pić ani jeść, musiała dostawać kroplówki podskórne. Natomiast cięcie pooperacyjne zagoiło się w tempie ekspresowym. A co do wieku kastracji: nasi lekarze, do których stale chodzimy, twierdzą że kotka powinna być sterylizowana po ukończeniu roku, gdyż ten wiek gwarantuje psychiczną dojrzałość; a koty kastrowane w wieku 8-9 miesięcy, aczkolwiek w ostatecznym rozrachunku bierze się pod uwagę dojrzałość wizualną, że tak powiem. I ja się ich słucham. :lol: Jeśli jeszcze kiedykolwiek przyjdzie mi poddać kotkę takiemu zabiegowi, to raczej zdecyduję się na wersję tradycyjną, zwłaszcza że tzw. duże cięcie nie jest wcale takie duże (ok. 4-5cm).
Tu pisałam o naszych kłopotach po zabiegu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=80 ... a&start=15
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 09, 2004 16:15

Witaj Majorko!
Na temat narkozy wziewnej nie wypowiadam się, bo nigdy takiej nie doświadczyłem, ale jak widać nie jest z tym tak różowo, jak twierdzą niektórzy. Pewnie jest dobra, tylko ta tchawica, ten stres dla zwierzaka, który czuje się duszony i czuje rurę wpychaną do gardła ...
Mogę natomiast wypowiedzieć się na temat narkozy tradycyjnej.
Wszystko zależy od tego KTO ją robi. Mój ulubiony kot Pluskot po czyszczeniu zębów prawie już pożegnał się z tym światem, charczał i czołgał się (miał sztywne pośladki) przez dwa dni. Powód? Pani Doktor spieszyło się, dała jeden zastrzyk, nie spał od razu, to dostał drugi, a potem trzeci. Kot jest gruby, narkoza działa wolno. Akurat dobrze zasnął, gdy zęby były już oczyszczone. Ufałem lekarce, zabrałem śpiącego (co tam, to tylko czyszczenie zębów) i to był mój błąd. Potem alarm, przyjeżdżał lekarz, dawał nieudolnie kroplówkę strzykawką, kot przestał się dławić, ale dochodził do siebie jeszcze przez dwa dni. Ten sam kot kilka lat wcześniej był kastrowany >na żywca< przez inną Panią Doktor (niestety panie naraziły mi się solidnie), bo zagadała się i za późno zabrała się do roboty, narkoza już schodziła.
Teraz znam Panie i Panów, którzy narkozę dają dobrze. Po sterylizacji odbieram kotki wybudzone, tak jak już pisałem, rany po tradycyjnej operacji goją się doskonale, kotki już na drugi dzień normalnie chodzą, jedzą, robią kupkę, na trzeci skaczą. To nie jest wielka filozofia, kot dostaje zastrzyk z odrobiną środka usypiającego w pupę, a jak już zaśnie, dostaje w łapkę igłę, taki prowizoryczny wenflon, a do niej strzykawkę z reszta narkozy. Z tej strzykawki dodaje się w czasie zabiegu po trochu w razie potrzeby, tylko tyle, żeby kot dospał do końca. I to wszystko. Kot dostaje tylko niezbędną ilość środka. Szybko się budzi, szybko dochodzi do siebie.
Co do terminu sterylizacji, nie mów >hop< zanim nie przeskoczysz. Niektórzy lekarze mówią to za wcześnie. Dojrzewanie to jest rzecz indywidualna, a niektóre rasy kotów dojrzewają znacznie dłużej np. pers do dwóch lat, norweg jeszcze dłużej. W ramach rasy europejskiej też są spore różnice osobnicze. Ustalanie sztywnych terminów świadczy o bezmyślności.
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 09, 2004 16:23

To straszne, co napisałeś Juliuszu. Niedawno kot mojej znajomej był kastrowany, okazało się że jest uczulony, o mały włos a byłoby po nim, musiano go reanimować. Ale zwierzętom testów się nie robi... Moi lekarze też stosują narkozę tak jak napisałeś - dokładnie tyle ile trzeba, nie za dużo i koty po niej szybciutko się wybudzają (tak było z Hipolitem mojej teściowej po kastracji i z Gacusiem po czyszczeniu zębów). Natomiast co do terminów - oni sugerowali tylko, że kotki od roku a kocurki 8-9 miesięcy, ale zawsze oceniali to indywidualnie. Np. Miś, który zaczął już zalecać się do jeszcze nie sterylizowanej Mi-Norki został oceniony, że jeszcze powinno się poczekać (miał wówczas ok. 7 miesięcy). Dlatego Mi-Norka dostała zastrzyk hormonalny wstrzymujący ruję. No i nie rozmawiałam z nimi o kastracji kotów rasowych, bo takowych nie mam, dachowce najwyraźniej są bardziej typowe :lol: PozdrawiaM:)
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 563 gości