Georg-inia pisze:Musicie też rozgłosić istnienie schronu i przebywających tam zwierząt, nauczyć się rozmawiać z ludźmi chętnymi na kota, starać się, żeby przynajmniej w weekendy, kiedy "odwiedzających" może być najwięcej - zawsze ktoś był. Ale partyzantka w tak szeroko zakrojonym projekcie chyba nie zda egzaminu. Lepiej dogadać się ze schronem. Jeśli się nie zgodzą na "realną" pomoc typu pielęgnacja, dokarmianie, itd. - nie nalegaj. Zacznijcie od pozwolenia wejścia na teren i zrobienia zdjęć i opisów (wiadomo, że do opisu trzeba choć trochę kota poznać, więc...)
Małymi kroczkami, kiedy zaczną Wam ufać pracownicy i weterynarze - na pewno współpraca się rozwinie
O kocich adopcjach udzielałam wywiadu dla lokalnej telewizji i radia
Podobno nawet po tej medialnej akcji wzmogło się zainteresowanie...
(Piotrków niestety nie posiada Metra lub innej bezpłatnej gazety, a szkoda...)
Małymi kroczkami zaczynam wedle wskazówek:
1. Od niedawna jestem członkiem TOZu i mogę wchodzić na teren schroniska (po uprzednim "zaanonsowaniu się":D).
2. Mogę robić zdjęcia i opisy (choć nie ukrywam, że przydałby się wolontariusz z wypasionym aparatem, bo mój trochę nie domaga).
3. Założyłam wątek piotrkowskiej kociarni na miau (gdzie intensywnie korzystam z porad doświadczonych koleżanek).
4. Przed chwilą skończyłam plakat dla wolontariuszy i wysłałam do zatwierdzenia pani dyrektor schroniska...czekam na odpowiedź.
5. Dużo czasu zajmuje mi rozmyślanie
Jeśli dostanę zgodę, to jutro idę wydrukować i rozwieszać...i modlić się, żeby ktoś zadzwonił...



